2015/09/19

12. Taniec na rurze

31. października

       Nareszcie nadszedł piątek. Wyczekiwany przez wszystkich uczniów dzień tygodnia. U pewnych osób ten akurat piątek cieszył się również innymi względami. Aylin i Maxim ze łzami w oczach powitali początek ich ostatniego dnia wspólnego szlabanu. Oczywiście były to łzy radości. Gdzieś tam rozsypani po mieście cieszyli się też inni. Hugo, Diego, Dragon i Alex na myśl o wieczornej popijawie prawie skakali ze szczęścia. Kate, Mata i Lisa już od rana myślały nad kreacjami na wyjście. No i Elita... Ona cieszyła się, ponieważ miała nadzieję, że w końcu uda jej się namówić Maxa na romantyczny wieczór.
       Nauczyciele byli nie mniej entuzjastyczni od uczniów. Melinda Jones już wyobrażała sobie te błogie dwa dni, całkowicie pozbawione jakiegokolwiek śladu obecności szatańskiego duetu. Co prawda odkąd byli zmuszeni spędzać dodatkowy czas w bibliotece, ich wzajemne nastawienie do siebie zaczęło przypominać normalne relacje międzyludzkie, ale mimo wszystko... Weekend bez nich wydawał się kobiecie luksusem.

   - Więc jak? Jesteśmy umówieni wieczorem? - Hugo powiódł wzrokiem po zgromadzonym towarzystwie. Jego spojrzenie dłużej zawiesiło się na sylwetce Ali, co Carlaise skrytykował głośnym, lekceważącym prychnięciem.
   - No raczej, kurde! - Alex wyraził swój entuzjazm.
   - Yhym - przytaknęła małomówna para. Pozostali pokiwali głowami.
   - Świetnie. To widzimy się około dwudziestej, pod Sensation?
       Po wydaniu zgodnych pomruków towarzystwo zaczęło się rozchodzić. Wszyscy byli już po lekcjach, a Ay i Maximowi zostały do odrobienia jeszcze jakieś trzy godziny w bibliotece. Niecodzienna grupa ruszyła do wyjścia. Został tylko pewna znana z pamiętnych kłótni parka i chłopak z dredami.
   - Mam nadzieję, że ty również będziesz - zwrócił się do dziewczyny, ignorując męczeński wzrok kolegi.
   - Proszę cię. Królewna pewnie nie wychodzi z domku po zmroku - wtrącił ironicznie Max.
   - Carlaise, idź sprawdź, czy cię w łazience nie ma - odpowiedziała dziedziczka lekko znudzonym tonem.
   - Nie mam zamiaru.
   - A mi się zdaje, że masz - upierała się.
   - Czemu niby?
   - A gdzie indziej się schowasz?
   - Po co miałbym się chować? - zapytał niepewnie brązowowłosy. Hugo, który przysłuchiwał się z boku tej rozmowie, uśmiechał się lekko pod nosem.
   - Patrzę, że zmężniałeś, skoro przyjmujesz konfrontację z Elitą na klatę. - Przewróciła oczami.
   - Elita? O czym ty gadasz? - Chłopak próbował udawać pewnego i wyluzowanego, ale jego nerwowe oglądanie się za siebie zdradziło rosnącą w nim panikę.
   - Codziennie po lekcjach poluje na ciebie. Dzisiaj miałoby być inaczej?
   - Cholera! - wykrzyknął Max.
       Faktycznie. Codziennie po lekcjach Hillis przychodziła do biblioteki, gdzie odbywał karę, i namawiała go na wieczór we dwoje. Wzdrygnął się na wspomnienie jej ogromnych ust, przybliżających się w szybkim tempie do jego twarzy. Prawdziwy horror.
   - Jakoś jej tu nie widzę. - Próbował nadać sobie pozory spokoju.
   - Wytęż słuch, to niebawem pewnie usłyszysz - zironizowała brązowowłosa.
       Miała rację. Ledwo wypowiedziała te słowa, a po korytarzu przetoczył się wrzask, formułujący się w coś na kształt zdrobnionego imienia Carlaise'a "Maxiu". Chłopak spojrzał lekko już przerażony w stronę, z której dochodził ten mrożący krew w żyłach odgłos. Odciągnął trochę ściągacz, który niespodziewanie zaczął uwierać go w szyję. Przełknął głośno ślinę, a wraz z nią również swoją dumę, i zwrócił błagalne spojrzenie na Aylin.
   - Jakby co, to mnie tu nie było, ok? - Rzucił się w stronę drzwi do łazienki.
   - Byłeś, byłeś.
   - Chyba niezbyt za sobą przepadacie, co? - zapytał uśmiechnięty Hugo.
   - My się wprost uwielbiamy - zaprzeczyła Ali, szczerząc się do chłopaka.
   - Da się zauważyć. Nawet na naszych lekcjach nauczyciele się na was skarżą.
   - Nie wiedziałam, że zyskaliśmy już taką sławę.
   - O, tu jesteś, księżniczko. - Pogardliwe prychnięcie zagłuszyło odpowiedź chłopaka.
   - Królewno, nie księżniczko. - Ay z wymuszonym uśmiechem odwróciła się do tyłu, gdzie stała groźnie na nią łypiąca Elita.
   - Mniejsza o to. Gdzie mój Maxim?
   - Twój Maxim? - Dziedziczka udawała zdumienie.
   - Nie udawaj głupszej niż jesteś. Pytam się, gdzie on jest? Wiem, że wiesz.
   - Skoro tyle wiesz, to powinnaś też wiedzieć, gdzie jest twój chłopak.
   - Mów, gdzie on jest!
   - Pewnie nie uwierzysz, ale chowa się przed tobą w łazience.
   - Jasne! Ja wiem, że ty chcesz go dla siebie. Na pewno! Okłamałaś mnie pewnie. On musi być gdzieś na zewnątrz.
       Sekundę później burza czerwonych włosów gnała już przez korytarze, taranując wszystko na swojej drodze i strasząc pierwszaków. Ali odwróciła się z uśmiechem w stronę Hugona, lecz nie zdarzyła nic powiedzieć.
   - Czemu jej powiedziałaś gdzie jestem? - zapytał z wyrzutem Maxim.
   - A poszła cię tam szukać? - odpowiedziała pytaniem Ay. Była już zmęczona głupotą i obecnością Carlaise'a.
   - No nie.
   - No właśnie - tłumaczyła wytrwale, tonem głosu dając mu do zrozumienia, że jest kretynem. - Gdybym jej powiedziała, że jesteś gdzieś na zewnątrz, powiedziałaby i tak, że ją okłamałam. A co z tego wynika, szukałaby cię po całej szkole.
   - No, no, Mington. Czasem myślisz.
   - Tak. W przeciwieństwie do ciebie opanowałam tą jakże skomplikowaną sztukę i czasem zdarza mi się z tego korzystać.
   - Ty mnie znów obrażasz.
   - Znikaj - powiedziała dosadnie i spojrzała na Hugo.
   - Więc jesteśmy umówieni? - zapytał chłopak ignorując nieprzychylne spojrzenie Maxa.
   - Jasne. Mogę się tylko trochę spóźnić, bo mieszkam tu od niedawna i nie znam jeszcze do końca miasta.
   - O, to może...
   - Ja po ciebie zajadę - przerwał bliźniakowi Maxim. - A teraz chodź. Musimy już iść. Jeszcze ta sowa poskarży się Jones, że się spóźniliśmy.
       Rzeczywiście. Po słowach Carlaise'a zadzwonił dzwonek obwieszczający koniec ostatniej godziny lekcyjnej. Aylin uśmiechnęła się przepraszająco do Hugona. Chciała z nim porozmawiać, ale pewien osobnik skutecznie jej to uniemożliwiał. Hugo w odpowiedzi puścił jej oczko, po czym chwycił ją za rękę i ucałował wierzch dłoni. Królewna odpowiedziała mu zalotnym uśmieszkiem. Po chwili przysunęła się do niego, wspięła na palce i ucałowała w policzek.
   - Do wieczora - rzuciła jeszcze przez ramię, odchodząc w kierunku biblioteki.

       Powiedzieć, że Maxim był poirytowany, w tamtej chwili równało się nazwaniu lwa lub tygrysa kotkiem. Niby prawidłowe, jednak w pewnych sytuacjach... troszkę jakby niewystarczające. Widoczne zaloty Hugona do Aylin wywoływały u niego irytację. Nie mógł powstrzymać lekceważących prychnięć i wywracania oczami.
   Cholerny romantyk się znalazł.
       Gdy chłopak całował rękę dziewczyny, Max miał ochotę zakląć szpetnie ze złości, niemającej konkretnego źródła (źródło miała, ale on nie mógł się do tego przyznać nawet sam przed sobą). Prawdziwie zagotowało się w nim w chwili, gdy Ali pocałowała towarzysza w policzek.
       Carlaise nawet nie wydał z siebie w tamtej chwili swojego tradycyjnego prychnięcia. Zamurowało go.
   Ona... Ona odpowiada na zaloty tego... tego... matoła!
       Gdy otrząsnął się z szoku, królewna była już w drodze do biblioteki, Hugo zniknął, a on sam stał na środku korytarza, z komicznie otwartymi (w wyrazie niedowierzania) ustami. No bo... Jak ona mogła go pocałować? No jak? Maxim nie dopuszczał nawet do siebie myśli, że ta mała zołza woli Hugona i chłopak mógł się po prostu jej spodobać. Szukał w jej postępowaniu jakiegoś podstępu i doszedł do wniosku, że ona najzwyczajniej w świecie chce mu zrobić na złość. I co z tego, że nie miała najmniejszych powodów, aby tak na nim grać? To musiało być przecież celowe!

       Myśli Aylin w najmniejszym nawet stopniu nie ocierały się o postać Maxima. Cała jej uwaga skupiła się na postaci pewnego śniadego, wytatuowanego chłopaka z dredami. Oczarował ją całkowicie.
   A może zaczarował? - pomyślała z uśmiechem.
       Podobał jej się Hugo. Odkąd się poznali poświęcał jej dużo uwagi. Był w czwartej klasie i miał inny plan, ale starał się z nią spotkać na każdej przerwie, pomagał jej nosić książki i rozbawiał ją. Był kulturalny, ale nie przesadnie, tak jak baronowie i lordowie w pałacu.
       Jeśli macie wrażenie, że tęczówki Aylin chyba przybrały kształt serduszek, to niewiele się mylicie. Nasza królewna była bezsprzecznie zauroczona w Hugonie Mendoza.

       Ali i Max weszli do biblioteki. On skwaszony jakby najadł się cytryny, idący jak skazaniec do więzienia. Ona radosna jak po zażyciu pewnych substancji psychoaktywnych, z radości i szczęścia niemalże unosząca się w powietrzu. Pani Bowman spojrzała na to zjawisko wybitnie zdziwiona. Zazwyczaj oboje (przychodząc na tę karę) wyglądali, jakby mieli co najmniej wysprzątać królewskie stajnie. Postawa Carlaise'a nie za bardzo różniła się od normy, ale Mington... To było szalenie podejrzane.
       Gdy młodzi wzięli się za układanie książek, które nie były na swoim miejscu, bibliotekarka  dyskretnie niczym jakiś superbohater podkradła się do Maxima i szturchnęła go lekko łokciem. Chłopak spojrzał na nią z niechętną miną.
   - Co się stało twojej koleżance? - zapytała, wskazując wzrokiem Ali, która podśpiewywała pod nosem i chodziła po pomieszczeniu tanecznym krokiem. Momentami nosiła nawet niektóre tomy na głowie, a one mimo jej pląsów nie spadały na podłogę.
   - Cieszy się ze spotkania z takim jednym - odparł niechętnie.
   - Ach, miłość. - Kobieta uśmiechnęła się, a jej oczy rozbłysły. Pokiwała ze zrozumieniem głową i spojrzała na dziewczynę łaskawiej.
   - Miłość - prychnął lekceważąco Max. - Też mi coś.

   - Gdzie mieszkasz?
   - Co?
       Pytanie chłopaka zatrzymało Aylin w połowie schodów. Stanęła i obejrzała się do tyłu. Maxim stał na szczycie schodów z niewyraźną miną i dłońmi wbitymi w kieszenie skórzanej kurtki. Spojrzała na niego pytająco.
   - No mam po ciebie zajechać. Muszę wiedzieć gdzie mieszkasz - wyjaśnił beznamiętnie.
   - Och, no tak. Osiedle Słoneczne, Aleja Starego Świata 177.
   - Na bogato? - Chłopak uśmiechnął się lekko, bez drwiny.
   - Może troszeczkę.
       Dziewczyna odpowiedziała również uśmiechem i zbiegła ze schodów. Niedługo potem zniknęła za rogiem ulicy. Max powoli pokonał wszystkie stopnie. Domyślał się, że nie będzie ona mieszkać w najbiedniejszej dzielnicy, ale najlepszego osiedla w mieście to się nie spodziewał. Zawsze zakładał, że dostała imiona królewny, bo jej rodzina chciała podnieść o sobie mniemanie, a tu takie coś... Na tej ulicy mieszkała część lordów i baronów. Jej rodzina musiała być dziana.

       Aylin niepewnie spojrzała na swoje odbicie. Nie znała się jeszcze całkowicie na panującej wśród nastolatków modzie.
   - Naprawdę jest dobrze? - zapytała stojącą obok Ingrid.
   - Jest bardzo dobrze - odpowiedziała dziewczyna. Uśmiechnęła się do królewny. Widziała jej niepewność i rozumiała ją.
   - Czuję się dziwnie. Zawsze nosiłam długie suknie, a teraz... - Spojrzała krytycznie na niebieską sukienkę do połowy ud, która odsłaniała jej nogi. Jeszcze raz obejrzała się w lustrze.
       Długie rękawy sukienki podwinęła do łokci. Wiedziała, że dziewczyny noszą o wiele bardziej wyzywające kreacje, ale dla mniej i ta sukienka była czymś nienormalnym. Ingrid pomalowała jej oczy, podkreślając je mocno czarnym kolorem, a włosy związała w wysokiego kucyka.
   - Wasza wysokość, ktoś po panienkę przyjechał.
   - Jasne. Już idę - odpowiedziała, zakładając czarne szpilki i również czarną kurtkę skórzaną. Przez ramię przerzuciła torebkę. - Dzięki za porady. - Uśmiechnęła się do pokojówki.
       Wyszła z pokoju za Jose, który starał się nie okazywać uczuć, ale Ali wyraźnie widziała, że to wieczorne wyjście nie podoba mu się w najmniejszym stopniu. No ale miała pozwolenie ojca, więc...
   - Spokojnie, Jose. Nic mi się nie stanie.
   - I tak będziemy się o panienkę martwić.
   - Nie musicie. Ale dziękuję.
       Aylin wyszła z domu. Przed furtką stał oparty o samochód Maxim. Gdy podeszła do niego spojrzał na nią kątem oka.
   - To ma być to może troszeczkę? - zapytał z niedowierzaniem, nadal wpatrując się w willę. Dopóki nie zobaczył, że z drzwi tego pałacu wychodzi Mington, ciągle miał wrażenie, że chyba się pomylił.
   - A co miałam ci powiedzieć? Że mieszkam w największym domu na ulicy? - zapytała, gdy wsiadali do samochodu. Skrzywiła się. Nie chciała się chwalić bogactwem.
   - No na przykład. Chyba ze trzy razy przejechałem tą ulicę patrząc, czy przypadkiem nie ma gdzieś drugiego numeru 177.
   - Dobra tam. Nie mówmy już o tym.
       Milczeli. Ale ta cisza pomiędzy nimi była tak naturalna jak wieczne kłótnie. Nie przeszkadzała. Wyjechali z obrzeży miasta i skierowali się do centrum.
   - Fajny samochód.
   - Dzięki. Dostałem od ojca.
   - Twój ojciec ma gust.
   - Podobno. - Uśmiechnął się krzywo.
       Gdy dojechali pod klub, reszta towarzystwa już była. Patrząc na barwne stroje i makijaż dziewczyn, Ali stwierdziła, że wypada przy nich trochę blado. Ale to jej pasowało. Nie chciała rzucać się w oczy. Carlaise zamknął auto i podeszli o przyjaciół.
   - Patrzę, że teraz również nie szalejesz z wyglądem - zagadała ją Kate.
   - Nie lubię tego. - Królewna wzruszyła ramionami.
   - Aylin...
       Odwróciła się do tyłu. Za nią stał Hugo. Spod podwiniętych rękawów białej koszuli wyłaniały się cienkie sznurki tuszu, układające się w zawiłe tatuaże. Tak samo zza kołnierzyka. Cholernie jej się to podobało.Włosy nad czołem miał potargane i niedbale ułożone, a dredy fantazyjnie związane. Wyciągnął do niej rękę.
   - Tak?
   - Cudnie wyglądasz - odpowiedział z uśmiechem i ucałował jej dłoń, którą mu podała.
   - Ej, zakochańce! Idziemy! - Maxim pomachał rękami pomiędzy ich połączonymi spojrzeniami.
   - Co? A, tak. Idziemy.
       Ruszyli za resztą grupy w kierunku dość dużego budynku. Aylin czuła się dziwnie. Niby na balach w pałacu przebywała wśród tłumów, ale to była zupełnie inna sytuacja. Te tłumy nastolatków w jakiś sposób budziły w niej lęk. Minimalny, ale jednak.
       Zajęli stolik w rogu sali. Mata, Dragon i Lisa usiedli na jednej sofie. Alex, Diego i Kate na drugiej. A Aylin przypadło miejsce pomiędzy Maximem i Hugonem. Czujecie tą niezręczność? Pewne napięcia były nie do uniknięcia. Może gdyby nie zagadujący ją Hugo, Ali przejęłaby się miną i postawą Maxima, ale akurat tego wieczora miała inne... zajęcia. Pewien chłopak skupiał na sobie całą jej uwagę.
   - Lecę po jakieś alko. Chcecie coś? - Alex wstał ze swojego miejsca i spojrzał pytająco na znajomych.
   - Dla mnie coś kolorowego - powiedziała Kate.
   - Dla mnie też - dodały jednocześnie Lisa i Mata.
   - Browara, bo jeszcze potem prowadzę - burknął Max.
   - Dla nas wezmę czystą - czerwonowłosy porozumiał się z kolegami. - A dla ciebie, Aylin?
   - Daj spokój. - Carlaise zaśmiał się. - Takie grzeczne panienki nie piją.
       Królewna nie orientowała zbyt dobrze w alkoholach. Ale pamiętała, co pijała w pałacu i co zawsze mawiał jej ojciec...
   - Whisky - powiedziała pewnie, nie zwracając uwagi na dziwne spojrzenia innych. Jej tata i Danton zawsze pili whisky. I mówili jej, że jest najlepsza.

       Kilka godzin i wiele drinków później, świat stał się lepszym miejscem. Wszyscy wydawali się milsi, a parkiet oświetlany różnorodnymi światłami wprost zachęcał do tańca. Jedynie Maxim był skwaszony jak ciągle przez ostatni tydzień. Zapewne przez to, że nie mógł za wiele pić.
       Ali trzymała się nieźle jak na ilość wypitego przez nią alkoholu. W duchu dziękowała ojcu i Dantonowi, że pozwalali jej czasem pić w ich towarzystwie i na balach.
       Kate i Diego wirowali na parkiecie. Lisa i Mata zniknęły w łazience. Alex, Dragon i Hugo rozpijali kolejną butelkę. Maxim siedział pochmurny, piorunując wzrokiem wesołych przyjaciół. A Aylin starała się zapamiętać wszystkie szczegóły klubu. Migające światła, czarne stoliki, czerwone kanapy, tańczący ludzie. Teraz już jej to nie przerażało. Podobało jej się to. Czuła w tym taką... magię.
   - Ej, zatańczcie razem! - wypalił nagle Alex.
       Dragon, Max i Ay spojrzeli na chłopaka jak na debila, za którego w tamtej chwili faktycznie go wzięli. Hugon nie do końca orientował się w sytuacji panującej pomiędzy Carlaisem i królewną. Bądź co bądź, przybył do szkoły, gdy panowało pomiędzy nimi względne zawieszenie broni. Teraz spojrzał na nich wesoło.
   - Chyba oszalałeś - powiedzieli równocześnie główni bohaterowie tego niedorzecznego pomysłu.
   - No czemu? Przecież przy... przypiem... przypiento... przypieczętowaliście rozejm - wyjąkał z niemałym trudem czerwonowłosy.
   - No ale nie przesadzajmy z tą zgodą - burknął Maxim.
   - Al, odpuść. Prędzej ja zatańczę na rurze niż oni razem. - Dragon machnął leniwie ręką.
       Biedny chłopak nie przypuszczał nawet, jak bardzo będzie żałował tych słów. Ich wzajemna niechęć już dawno osłabła, zastąpiona chęcią lekkiego drażnienia drugiej osoby. Oboje poza tym uwielbiali wyzwania i honorowo pochodzili do tej sprawy. Tak więc zamiast zaprzeczeń, wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
   - Ale to będzie ta centralna rura, tak?
   - Oczywiście - zadrwił czarnowłosy.
   - Przyjmujemy zakład - padła zgodna odpowiedź.

       Gdy przeminął pierwszy szok, chłopaki poszli zamówić jakąś muzykę. Ali bała się trochę ich wyboru. Te młodzieżowe tańce były dość... frywolne. Niby w tańcach towarzyskich partnerzy też tańczą bardzo blisko siebie, ale to wygląda ładnie i dostojnie. A tu... Nowoczesne tańce przypominały jakieś tańce godowe małpiszonów. Bez ładu i składu.
       Gdy zabrzmiały pierwsze nuty melodii, a Aylin i Maxim stali już na parkiecie, królewna uspokoiła się. Rytm przypominał trochę starokubańskie piosenki.
   - Po prostu daj mi prowadzić, jasne? - powiedział chłopak zdejmując kurtkę.
       Ay nie odpowiedziała tylko również zdjęła swoje wierzchnie okrycie. Ani myślała podporządkowywać się Carlaise'owi. Prowadzić może, ale ona zdominować się nie da. Kroki chłopaka przypominały jej kubańskie tańce, których kiedyś uczył ją Danton. Przestała myśleć i pozwoliła działać swojemu ciału, które po pewnych ilościach alkoholu wyzbyło się sztywności. W pewnych momentach pozwalała sobie improwizować, to opierając się na Maxie, to od niego uciekając. Ale ich taniec chyba podobał się innym, ponieważ słyszała radosne okrzyki Kate. Pod koniec piosenki praktycznie ocierali się o siebie, nie psując jednak estetyki tańca, który niemalże tego wymagał. Gdy muzyka ucichła, Aylin, przegięta do tyłu przez ramię Maxa, wyprostowała się. Stali tak blisko siebie, że mogła policzyć jaśniejsze pręgi na twarzy chłopaka.
   Blizny...
       Max zafascynowany wpatrywał się w oczy Ali. Nawet mimo słabego światła widział ich niezwykłą barwę. Szarość przebijana srebrnymi rozbłyskami. Niczym niebo podczas burzy.
   - Oni naprawdę zatańczyli - wrzask Alexa przebił się przez muzykę.
       Chwilę później znaleźli się z zbiorowym uścisku. Niezwykła atmosfera minęła w chwili,w której stracili kontakt wzrokowy.
   Chyba mi odbiło. Jak mogłem pomyśleć, że jest piękna?

       Takiego tańca na rurze ten klub jeszcze w swojej karierze nie widział. I raczej jeszcze długo nie zobaczy. Dragon, jako równie honorowy co pozostała dwójka człowiek, podszedł do swojego zadania nad wyraz poważnie. Przed wejściem na podwyższenie zrobił kilka pompek dla lepszego efektu.
       Chłopak wił się przy rurce jak profesjonalista. Zrzucał nawet ubranie, ale wszystkie jego elementy trafiały zawsze w ręce Maty. Część dziewczyn spoglądała zazdrośnie na ruchy chłopaka. Inne na Matę. Tak zwinnego wybranka nie jedna by chciała.
       Jedno jest pewne - ta grupa zostanie zapamiętana w Sensation na bardzo długo.


O matko! Wybiło mi już 5 tysięcy wyświetleń! Dziękuję Wam, kochani, że jesteście ze mną i towarzyszycie Aylin w jej przygodzie :)
Jesteście najlepsi! <3
Only

22 komentarze:

  1. Kocham twoje opowiadanie i z niecerpliwością czekam na nastęone rozdziały, ale ja wiem jedno Maxi i Ali będą razem <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam napisać dokładnie to samo ^^

      Usuń
    2. Dziękuję za miłe słowa ;)
      A co do Ali i Maxa... Cóż... Mogę was zapewnić, że ich miłość łatwa nie będzie ;)

      Usuń
  2. Wspaniałe...! <3
    Naprawdę rzadko spotyka się tutaj tak zajebiście (wybacz za wyrażenie C:) pisane opowiadanie. Jestem totalnie wkręcona w tę historię i nie mogę doczekać się dalszych losów! ;3
    Czekam ciągle na pocałunek Ali i Maxa...! Mam nadzieję, że nie czekam na marne i nie będę musiała robić tego wiecznie. :D
    Pozdrowionka i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyrażenie w najmniejszym stopniu mi nie przeszkadza ;) a wręcz schlebia mi ;)
      Na pocałunek jeszcze trochę poczekasz... Ale planuję trochę innych atrakcji, i mam nadzieję, że one Ci to czekanie umilą i wynagrodzą ;)
      Dziękuję i również pozdrawiam ;]

      Usuń
  3. Ja to mam takie głupie coś, że jak sprawdzam codziennie (no prawie) i jak na chwilę to odpuszczę to ty od razu wstawisz rozdział. Jak ty to robisz? Jasnowidz? Czy ty masz jakieś kontakty z Wróżbitą Maciejem, bo wstawiasz tylko wtedy jak ja nie sprawdzę? Dobra, koniec bulwersu.
    Co z tego, że komentuję dopiero jakieś dwadzieścia jeden godzin po przeczytaniu? Kogo to obchodzi? :D Miałam w planach zrobić to dopiero jutro, najpewniej po lekcjach, ale wpadł mi do głowy pewien pomysł no i muszę się nim podzielić teraz, bo rano pewnie już bym o nim zapomniała. Dlatego najpierw moje przemyślenia dotyczące rozdziału:
    Długość mi przeszkadza. Sorry, dla mnie zawsze WSZYSTKIE rozdziały WSZYSTKICH opowiadań i książek będą za krótkie. Nie dogadasz się. Kiedy zobaczyłam tytuł od razu zaczęłam myśleć kto będzie tym szczęściarzem i go zaprezentuje. Pierwszą myślą było, że nie może to być Aylin, bo było by to zbyt oczywiste. Maxim też nie. Hugon również e-e. Podejrzewałam, że będzie musiał być to ktoś inny i zaczęłam myśleć, który z jej przyjaciół to zrobi. Ach... Elita też przeszła mi przez myśl, że jakoś dowie się o ich wyjściu i zrobi to, myśląc (ona myśli?) że to pomorze zbliżyć się jej do Maxima, ale po chwili stwierdziłam, że to nie dorzeczne.
    Dragon też popisał się głupotą, albo słabą głową do alkoholu dając im to wyzwanie. Widać było, że nie pałają do siebie nienawiścią jak kiedyś.
    Hugo... Jakoś tak za nim nie przepadam. I nie, nie jest to spowodowane tym, że Ay mu się podoba, a on jej. Po prostu mam tak z niektórymi postaciami. Ta jego idealność mnie dobija i przez to nie jest już tak idealny ^^.
    Dobra ile my tu mamy napisanego przeze mnie tekstu...? Jeszcze niewiele jak na moje możliwości.
    Pocałunek... Nie czekam na niego z jakimś wielkim wytęsknieniem, bo stało by się to zbyt szybko. Ja osobiście nie lubię w tekście lecenia na łeb, na szyję z akcją. Lepiej zrobić to powoli i subtelnie. Najlepiej jest, kiedy bohaterowie spotykają takie przeszkody w postaci np. Hugo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znalazłam gdzieś jakąś literówkę, ale za cholerę jej teraz nie znajdę. Niestety.
      Ojejku... Robię się zmęczona, a jeszcze miałam przedstwić nie tyle pomysł, co wizję, która nawiedziła mnie jakieś dwadzieścia minut, kiedy czytałam jakiś ff o świecie HP.
      Dobra, oto co mi się w mózgu wytworzyło:
      W pałacu ma się odbyć bal. Ale nie zwykły, tylko taki "otwarty. Wejście dla każdego, byleby wyglądał odpowiednio czyt. Długie suknie, garnitury i tak dalej... Tylko, że tym razem bez kamer, tak by Ay mogła przyjść niezamaskowana. Kiedy jej przyjaciele się o tym dowiedzieli postanowili pójść, a ta damska część ich grona cały czas namawia naszą królewnę, bo ta nie chce się zgodzić. Jedynym problemem są stroje. Panowie mają garnitury najpewniej na dnie szafy, więc oni nie są problemem. Tu raczej chodzi mi o dziewczęta. Nie mają w szafach odpowiednich sukni, ani nie stać ich na zakup takowych. Jedna z nich mogłaby je zaprojektować i uszyć, tylko problemem jest brak materiałów. Aylin wychodzi z propozycją zakupu ich, na co dziewczęta stanowczo się nie zgadzają, twierdząc, że do balu zdążą uzbierać odpowiednią sumę. Ay w tajemnicy, kiedy odwiedziła pałac postanowiła opowiedzieć siostrze o problemie przyjaciółek. Razem postanawiają zakupić im je. Poprosiły pałacowego krawca/krawców/krawcowe o uszycie odpowiednich sukienek pasujących do dziewcząt. Ay dajmy na to, miała wspólne zdjęcie i pokazała je im bądź też dokładnie opisała. Dziewczęta dostały suknie, zaraz po ich dotarciu do Aylin. Królewna "rozchorowała" się na kilka godzin przed balem i powiadomiła o tym Kate, która zaraz do niej przyleciała i chciała z nią zostać, ale ta wręcz wypchnęła ją za drzwi każąc iść i dobrze się bawić. Sama dogadała się wcześniej z ojcem, że przyjdzie w peruce/przefarbowanych włosach, żeby przyjaciele jej nie poznali. I teraz muszę zacząć pisać w wielkim skrócie, bo mama każe mi iść spać i gada że nie wstanę jutro do szkoły. A więc... Kate poznaje Ay mimo, że ma inne włosy i jest częściowo zamaskowana... Dobra nie poznaje. Raczej podejrzewa, że to ona. Królewna stara się rozmawiać z jak największą ilością ludzi, byle przyjaciele nie mieli czas jej się przyjrzeć. Przypadkiem jednak trafia na wyżej wspomnianą i ta się pyta jak mogła jej nie powiedzieć, że ona to ona. Aylin z początku zaprzecza, ale w końcu się przyznaje i każe nikomu o tym nie mówić.

      To tak w wielkim skrócie. Dobra, ja się zaraz kładę spać, bo serio robię się śpiąca...

      Tak patrzę i ten komentarz jest gorszy niż poprzednie... Mam nadzieję, że ogarniesz^^

      ~Ta od wszystkich nieskładnych komentarzy czyt. Gabi ;D

      Usuń
    2. Blogspot jest be. Kazał mi podzielić komentarz na pół, bo jest za długi i nie może zawierać więcej niż cztery tysiące ileś tam znaków. Czuję się skrzywdzona.

      Usuń
    3. Hm... Twój pomysł jest bardzo fobry ;) co prawda jeden bal mam już w planach... Ale są też dwie sprawy, o których wy nie wiecie ani Ay, a ja tak i zamierzam to wykorzystać. Jeśli chciałabyś wiedzieć coś więcej - napisz do mnie maila lub na gg ;)

      Usuń
  4. Chciałabym wiedzieć coś więcej, więc nie łudź się, że Ci odpuszczę. Na pewno w najbliższym czasie napadnę Cię na "mejlu" ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Do czekałam się kolejnego rozdziału. Możesz sobie wyobrazić moją radość, gdy zobaczyłam nowy tytuł :D Bardzo mi podoba, jednak drażni mnie Hugo ( to pewnie dla tego że shipuje Ay i Maximowi). Taniec i ich spojrzenia były najlepszym momentem w tym rozdziale, chociaż wygrywa tylko minimalnie z tańcem na rurze. Czekam na kolejny rozdział! Ten blog należy do moich ulubionych, nie zepsuj tego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa ;)
      Mam nadzieję, że sprostam pokładanym we mnie oczekiwaniom ;)

      Usuń
  6. Zgłaszam się :P troche późno, musisz mi to wybaczyć, ale i tak wiem, że to zrobisz bo mnie kochasz :P
    wow!!!wow!!wow!!!
    post naprawdę mega, ale mam nadzieję, że przy tym zadurzeniu w stounku do Hugona, Ay nie zapomni o Maksiu :P oni muszą być ze sobą i nie powiem, relacja między nowym kolesiem, a naszą królewną wzbudzają we mnie mieszane uczucia. Szkoda, że tak płytko opisałaś ten taniec :/ liczyłam na więcej fajerwerek... wiesz jakieś takie bum... ale nie ze strony Maxa tylko jej..., wiesz, że nagle poczuła coś, jakis ogień więcej emocji, no ale rozumiem trzymasz nappięcie :P czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będzie tak szybko fajerwerków, bo nie zamierzam tak szybko ich swatać :p Tu musi się dziać o wiele więcej, niż tylko wielkie loff i happy end ;p
      Koniec, kropka :D

      Usuń
  7. Bardzo fajny post. Będę tu zaglądać. A teraz zabieram się za czytanie poprzednich :)
    Pozdrawiam, KatieKate.
    +Zapraszam do siebie
    http://jestesmydziecmiziemi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. HAHAHAHAAHAHAHAHAHAAHAHAHAAHAHAHAH
    Zobaczyłam tytuł i wmojej głowie pojawił się czerwony alarm - no bo o co mogłoby chodzić?
    TEGO na pewno się nie spodziewałam XD
    Myślałam, że się posikam z beki normalnie XD
    Rozdział jest po prostu... No... 15/10 ;-D
    Kurcze, a już za chwilę bd na bieżąco ... :-/
    xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham Twoje komentarze xD Rozwalają mnie normalnie xD

      Usuń
  9. Wczoraj miałam przeczytać, ale jakoś mi nie wyszło haha

    Tylko czekałam na przejawy zazdrości Maxa, tylko czekam, aż zacznie nią kipieć na prawo i lewo. Czekam na romans. Głupi ten Max, ale chociaż szczerze głupi, a królewna udaje mądrą, a głupiutka jest tak samo jak reszta towarzystwa ;p Może nie jest Elita :D Jej chyba nic nie przebije.
    Jesteś pewna, że można być w kimś zauroczonym? Nie jestem żadnym specem od języka, ale nie do końca mi się podoba to zdanie. Bo wiesz - zauroczonym kimś, zakochanym w kimś. Chyba...
    Nie do końca ogarniam akcję ;p Bo jak to możliwe, że ona jest oficjalną królewną tego kraju, ludzie znają jej imiona, a nie czają, że ta dziewczyna z ich klasy to królewna? Jak to jest technicznie możliwe? ;p Gdyby zmieniła imię chociaż albo była zapomnianą księżniczką o której nikt nie wie, ale... no wiadomo. Tylko ten Max za bystry nie jest, więc może nie potrafi łączyć faktów ;p
    Podobał mi się ten ich taniec ;p Na początku bałam się po tytule, że to Ay zatańczy na tej rurze, ale uf uf uf, to był kolega. A Max trzyma fason w miarę. Chyba zaczynam go lubić ;p Kiedy przeczytałam te "blizny", to mimowolnie pomyślałam o tych po trądziku albo ospie... chyba jestem mało romantyczna.
    Co nie zmienia faktu, że kibicuję Maxowi i Ay, mam nadzieję, że ten denny Hugo zniknie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba polubiłam czekanie, bo to słowo pojawiło się aż trzy razy w dwóch sąsiadujących zdaniach mojego komentarza XD

      Usuń
    2. Jeej xD Czy oprócz mnie nikt nie lubi tu Hugona? xD
      Wszystko powoli rozwijać się będzie w dalszych rozdziałach xD Mam nadzieję, że nie zawiodę ;)

      Usuń

Czytasz? ===> komentuj ;)
Dla Ciebie to chwila, a dla mnie ogromna motywacja ;)