2015/05/12

6. Pieprzona królewna

7. października

       Płuca piekły go z powodu braku tlenu. Ale nadal trzymał głowę pod wodą.
   Jeszcze chwila. Jeszcze tylko chwila - powtarzał w myślach jak mantrę.
        Wyprostował się gwałtownie, nabierając powietrza i krztusząc się cieczą, którą wciągnął razem z nim do płuc. Woda spływała po wszystkich ścianach i spadała na chłopaka mocząc jego koszulkę. Ale nie zwracał na to uwagi, tylko wciąż pochylał się nad umywalką, zaciskając dłonie na jej krawędziach i nie otwierając nadal powiek. W końcu podniósł głowę odważając się na siebie spojrzeć. Po jego twarzy spływały krople, przez co nie mógł powstrzymać myśli, że wygląda jakby był spocony jak świnia.
   - Nie myśl o niej. Po prostu nie myśl - powiedział do siebie głośno.
       Z impetem wsadził głowę do wody. Nic nie mogło wygonić tej pieprzonej królewny z jego myśli. A to nie wróżyło (według Maxima) nic dobrego.
       Wylazł z domu i zarzucił kaptur na głowę. Skrzywił się lekko z bólu, co tylko jeszcze bardziej go wkurwiło. Nie mógł przecież okazywać słabości. 
       Z drugiej strony i tak już to zrobił. Nawet bardzo wyraźnie. No bo, cholera, czy rzuciłby się pod koła aby ją ratować, gdyby mu na niej, jakimś irracjonalnym i niewytłumaczalnym sposobem, nie zależało? Nie. Ale zrobił to. Obił sobie tyłek i głowę, i rozwalił łokieć.
   Od kiedy to ze mnie taki cholerny rycerz? Który rzuca się na ratunek pieprzonym królewnom? I dlaczego? Bo taki ma odruch? 
       Ale jakiś cichy i niemożliwe denerwujący głosik w jego głowie mówił mu, że było to o wiele bardziej spowodowane ignorowanymi przez niego uczuciami niż by chciał. 
       Nie mógł nic poradzić na to, że od kiedy tylko zobaczył ją wchodzącą we wrześniu do klasy, ciągle przewijała się w jego myślach. 
       Początkowo wkurwiała go nawet jej obecność w tej samej sali. Często widywał na ulicach takie rzeczy, że pójście do szkoły ratowało go przed najebaniem się do nieprzytomności. I wtedy zjawiła się ona. Stanęła w tych drzwiach i patrzyła na klasę przerażonym wzrokiem, jakby byli bandą gwałcicieli lub złodziei, a nie tylko grupą nastolatków próbujących na wszelkie możliwe sposoby zapomnieć o czekającej ich odpowiedzialności. No i stała w tych drzwiach, i wyglądała tak zwyczajnie, jak już zapomniał, że można wyglądać. I patrzyła na nich z pierdoloną wyższością godną królewskiej rodziny.
   "To Aylin Erica Mington. Wasza nowa koleżanka".
       Słysząc to, nie mógł nie wybuchnąć kpiącym śmiechem. Wprost idealne imiona dla kogoś, kto zachowywał się jak księżniczka. No ale jak mógł się nie roześmiać? W jego dzielnicy było ze dwadzieścia Aylin Eric. I na ogół każda z nich zachowywała się podobnie do tej nowej. Jakby imiona córki króla podniosły je do wyższej rangi. Tak było w każdej biedniejszej dzielnicy. I nie tylko w nich. Tych drugich księżniczek też nie było wcale dużo mniej. Jakby starzy chcieli zapewnić im lepszy los, nadając im imiona dziedziczek. 
       Nie mógł jej odpuścić. Świat się zmienił, wypracował nowe metody na wszystko, a ona stała tak i zachowywała się, jakby wszystko było dobrze. Jakby nic się nie zmieniło. Dlatego robił wszystko, aby jej to życie utrudnić. A ona zachowywała się dokładnie tak, jak przypuszczał. Jakby to wszystko było poniżej jej godności. Jakby była ponad. To było dla Maxima nie do wytrzymania.
       Kopnął leżącą przed nim puszkę po piwie, która z impetem wpadła do przewróconego śmietnika. Z rykiem godnym zarzynanego prosiaka wyskoczył z niego gruby kot i po chwili wpadł na chłopaka prawie zbijając go z nóg.
   - Pierdolony tłuścioch - wyrzucił z siebie Max, z trudem łapiąc równowagę.
       Wyciągnął z paczki fajka i zapalniczkę, po czym zastygł w bezruchu. Rozejrzał się wokoło, obserwując całą ulicę. Ale zobaczył tylko kilku facetów pod monopolowym, topiących smutki w butelce taniego wina.
   - Kurwa. Nie może jej tu być. Ogarnij się - wymruczał znów do siebie i podpalił szluga. Schował zapalniczkę i ruszył dalej.
       Od dnia, w którym zdeptała jego fajka w klasie, ciągle miał jakieś absurdalne obawy, że gdy tylko będzie chciał zapalić, ona wyskoczy nie wiadomo skąd i znów zrobi to samo.
   Cholera. Ja przez nią zwariuję. 
       Ale musiał przyznać, że pokazała wtedy trochę charakterku.
       Dręczenie jej stało się jego ulubioną zabawą. Miał z niej cholernie dobry ubaw. A potem Jones kazała jej usiąść do niego na lekcji. Idealnie. Wtedy nie myślał, że...
   Że może być taka prawdziwa.
       Zaczęła odpowiadać na jego zaczepki. Taka pańcia i takie słowa!
       Nigdy wcześniej nawet nie podejrzewał, że jakakolwiek dziewczyna obleje go jogurtem. A ona to zrobiła. I to wylała go na spodnie! Albo, że ktoś rzuci w niego pasztetem. To też zrobiła. Przychodził do domu cały ujebany jak po jakiejś bitwie na żarcie. No ale chyba po części tak było.
       Zaśmiał się głośno na wspomnienie jej niepewnej i przerażonej miny. To był dla niego tak zajebisty widok. A on wtedy... Po chwili jego własny rechot stanął mu w gardle.
    Cholera. Cholera. I... Cholera. 
       Wtedy już nie był z tego wszystkiego dumny i zadowolony. Chyba zaczepiał ją tylko po to, żeby zobaczyć jej reakcję. Już nie chodziło o to, żeby zjebać jej humor lub pokazać, że nie pasuje do reszty. Chciał zobaczyć, jak daleko się posunie. Czy jest tak odważna, na jaką chciała wyglądać. Ta cholerna damulka zaczęła go fascynować. Z tymi swoimi manierami pierdolonej księżniczki.
       I wtedy dostał książką po mordzie. To było tak niespodziewane, że...
   Że aż fajne.
       Może nie dla jego gęby, ale ogólnie. Nie spodziewał się, że taka lalunia ucieknie się do przemocy. Nawet przyparta do muru. Zawsze sprawiała wrażenie takiej, co tylko czeka na księcia na cholernie białym koniu, a nie bierze sprawy w swoje ręce. Nie mógł tego nie zobaczyć. Tego błysku w jej stalowoszarych oczach...
       Z tym podręcznikiem pokazała pazur. Ale to lizanie jego twarzy... To było coś. Wyzwiska i rzucanie różnymi rzeczami? Spoko. Czasem każdego ponosi. Książką w mordę? No bądź co bądź, porządnie zalazł jej za skórę tą gumą we włosach. Ale ta akcja... I to dlatego, że zarzucił jej tchórzostwo. Nie wiedział, czy którakolwiek znana mu dziewczyna odważyłaby się na coś takiego. I to w klasie pełnej osób. I do tego to spojrzenie.
   Cholera... To było...
       Niby impulsywne, ale mimo wszystko wymagało to niezłej odwagi...
   To fascynujące... Ona jest...
       Potrząsnął głową, aby wygonić z niej wszystkie myśli. Aby wygonić ją. Królewnę. Skupił wzrok na otaczającej go ulicy. Dzieci bawiły się znalezionymi na chodnikach kapslami. Sam kiedyś bawił się tak samo. Uśmiechnął się lekko.
       Doszedł do parku i po chwili zastanowienia usiadł na ławce. Nie chciał jeszcze wracać na chatę, a od chodzenia bolały go kolana. Ale to i tak lepiej, niż gdyby ona miała leżeć w szpitalu lub...
   Kurwa mać! Znów o niej myślę.
       Ale nie mógł przestać. Jej osoba wryła się w jego umysł jak dawno usłyszana piosenka. Chcesz o niej zapomnieć, ale nie możesz. To było silniejsze od niego.
       Wyciągnął następnego szluga i zapalniczkę. Mimowolnie zaczął obserwować okolicę spod przymrużonych powiek.
   "Opanuj się. Przecież Aylin nie będzie za tobą łazić i czaić się we wszystkich krzakach tylko po to, żeby zdeptać ci fajka" - złośliwy głosik w jego głowie znów się odezwał. 
   Cholerny Set. Nawet teraz nie daje mi spokoju.
       Odchylił głowę do tyłu i wypuścił trzymany w płucach dym do gwiazd. Chciał chociaż w ten sposób wyrwać się z tego zapuszczonego miasta - jego zdrowie poleciało do chmur.
       Ale ten cichy głos znów przypomniał mu o Aylin. Przed oczami stanęły mu obrazy z parkingu. Miała taką kretyńską minę, gdy ten samochód do niej jechał...
       Znów się zaśmiał i znów prawie udławił się swoim językiem, gdy dotarło do niego, jak mało brakowało, aby ona...
       Gdyby to miało miejsce we wrześniu, pewnie stałby tam i z uśmiechem patrzył jak te jej cholerne poczucie wyższości jest zrównywane z poziomem parkingu. Ale po tym wszystkim... Po tym, jak nauczyła się mu odpyskiwać... Jak zdzieliła go podręcznikiem do literatury... Jak poczuł jej język na swojej skórze... I mógł sobie wmawiać, że zadziałał odruchowo. Ale tak nie było.
       Już w chwili, gdy wypchnął ją sprzed maski tego Cadillaca i sekundę później, gdy przyjął na siebie większość impetu uderzenia o asfalt, wiedział, że gdyby jej się coś stało, a on nie zrobiłby nic, aby ją uratować, chociaż miał taką możliwość, nie wybaczyłby sobie tego. Wiedział to dobrze i dlatego biegł do jej skulonej postaci jak głupi. I dlatego musiał zapytać, czy nic jej nie jest.
       Martwił się o nią.
       Nadal się o nią martwił.
       Nawet wtedy, gdy siedział na ławce w parku i usiłował sobie wmówić, że wcale tak nie było.
       I wiedział, że mówił szczerze, gdy powiedział, że brakowałoby mu tego wszystkiego. I że na pewno nie będzie żałował, że ją wtedy odepchnął. W jakiś niemożliwy i niewyobrażalny sposób ta cholerna królewna stała się stałym punktem w jego świecie. To śmieszne.
       Ona była przecież tak różna od tego wszystkiego. Taka nieświadoma, głupia i słodka idiotka. Zupełnie nie pasowała do jego świata, który przetrawiłby ją i wypluł jak przekąskę.
   Ale to minie. To tylko zwykła, przelotna fascynacja. Takie rzeczy przemijają. Muszą przemijać.
       Spojrzał w niebo, szukając tam odpowiedzi. Wysłał gwiazdom wszystkie myśli o Aylin, w nadziei, że w ten sposób usunie ją z głowy. Przecież to tylko zwykła fascynacja. Niedługo minie. 
       Tak przecież jest zawsze.
       Prawda?

Dobra. Wiem, że rozdział trochę nieogarnięty, ale przeżył już tyle, że trzeba mu to wybaczyć. Najpierw narracja pierwszoosobowa w czasie przeszłym, potem pierwszoosobowa w teraźniejszym, a teraz zmiana na narrację trzecioosobową.
No cóż... Mam tylko nadzieję, że nie jest aż tak tragicznie ;)
Only ;)


19 komentarzy:

  1. Uważam że ta narracja jest lepsza. Czyta się ją ciekawie i ani się obejrzałam, a skończył się rozdział ! :) Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję dobrej duszy za opinię :D Dobrze wiedzieć, że ktoś to czyta :)
      A następny rozdział już gotowy, ale jeszcze gonie opublikuję ;)

      Usuń
    2. Ech. I co ja będę czytać? Dosłownie codziennie wchodzę na twojego bloga i sprawdzam czy już coś dodałaś :D

      Usuń
    3. Nie chcę się zbyt szybko pozbyć zapasowych rozdziałów :D na wypadek, gdyby wena mnie opuściła :D

      Usuń
    4. Mam nadzieję, że Cię nie opuści :3

      Usuń
    5. Narazie się na to nie zapowiada ;) kilka pomysłów jeszcze mam i powoli próbuję wkręcić je w akcję ;)

      Usuń
  2. kochanie zapraszam na #365daysff http://see-you-again-365days-fanfiction.blogspot.com/ zostaw nawet negatywny ślad♥

    Witaj,
    Jeśli chcesz szczerą recenzję swojego bloga, zgłoś się do nas
    http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/p/zamow.html?showComment=1430463983712
    Prowadzimy także nabór. Może właśnie czekamy na ciebie? :) http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/
    Pozdrawiamy, załoga recenzowisko

    OdpowiedzUsuń
  3. Well that is cold. Ciekawie czyta się opis strony męskiej od kobiety. Równiez ciekawi mnie jak pociągniesz ten romans. Czy zrobisz z tego boom czy flaki z olejem. Jak zawsze trzymasz poziom, muszę wykonać zapis w głowie by cię częściej odwiedzać. Więc osobiście liczę na to że pokażesz nam walkę płci. Chociażby z względu na pochodzenie dziewczyny oraz agresywny charakter głównego bohatera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;)
      Nie zamierzam robić z tego prostego romansu dwójki ludzi ;) Nie mówię, że nie wylądują w łóżku, bo zamierzam sporo między nimi namieszać :D
      W każdym razie nie planuję z tego zrobić prostego romansu ;) a jak mi to wyjdzie, to się okaże ;)
      Only [Nemezis] ;]

      Usuń
  4. Well that is cold. Ciekawie czyta się opis strony męskiej od kobiety. Równiez ciekawi mnie jak pociągniesz ten romans. Czy zrobisz z tego boom czy flaki z olejem. Jak zawsze trzymasz poziom, muszę wykonać zapis w głowie by cię częściej odwiedzać. Więc osobiście liczę na to że pokażesz nam walkę płci. Chociażby z względu na pochodzenie dziewczyny oraz agresywny charakter głównego bohatera.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się perspektywa Maxima. Świetnie ci wyszła. Dobrze spojrzeć na tę historię oczami innego bohatera. Coraz bardziej lubię tego chłopaka, ale to u mnie norma. Zawsze wybieram chamów i prostaków jako ulubionych bohaterów. Dlatego też Maxim pomału wkrada się do mojego serduszka.
    Widać natomiast, że w jego myśli wkradła się Aylin i nie chce z nich wyjść, mimo że chłopak stara się ją wyrzucić. Wróżę tutaj wielkie love story. Mam nadzieję, że się nie zawiodę ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Love story na pewno będzie, ale nie będzie za słodko i prosto ;)

      Usuń
  6. Trochę mniej wulgaryzmów i będzie czytać się znacznie lepiej. (wg mnie oczywiście :D) Wyszedł tu na totalnego chama, choć przy pierwszym zetknięciu z tą osobą nawet bym o nim tak nie pomyślała. :P
    Jak dla mnie trochę za ostro, heh :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię ostre postacie, dlatego tak wyszło ;)

      Usuń
  7. Żartujesz?! Ten rozdział jest G E N I A L N Y !!!
    Według mnie - najlepszy jak do tej pory <3
    Kto tu się zakochał!!!
    Nie będę pokazywał palcem, ale chyba wszyscy dobrze wiemy !!!!
    AAA!!!
    To będzie zajebiste, jak oni w końcu... No... Ten... <333
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli chodzi o narrację, to zawsze wolę trzecioosobową :D

    Obiecałam, że skomentuję, jak będę miała coś do powiedzenia, a że prawie zawsze mam coś do powiedzenia, to oto jestem.

    Mam chyba rozdwojenie jaźni, bo z jednej strony wydaje mi się, że ta historia ma dużo wad, a z drugiej przyjemnie mi się czyta i ciekawi mnie, co będzie dalej. Bohaterowie są głupi jak but, ale mają w sobie trochę uroku... trochę, bo zachowują się jak takie niedojrzałe, ale uważające się za dojrzałe durnie. Nie polubiłabym ich w rzeczywistości, ale w sumie są ode mnie młodsi, więc czego ja oczekuję. Tylko odzywki tego kolesia są takie hm... no z poziomu takiego blokowiska, ale może to i dobrze. Natomiast ona moim zdaniem nie zachowuje się jak księżniczka i akurat w tym względzie bym ją trochę podrasowała. Bo jej otoczenie, życie... jest strasznie naiwne. Ojciec ją kocha i wysyła liściki. Niby ciąży na niej odpowiedzialność, ale w ogóle tego nie widać. Ona ma zaskakiwać niby, że mimo swojego arystokratycznego pochodzenia jest normalna i w ogóle, ale ja bym wolała, żeby jednak zaskoczyła mnie właśnie w odwrotną stronę.
    No ale zastanawiam się, czy to się nie skończy jakąś ciążą. On nie wygląda mi na dość bystrego, a ona też jakoś nie, ale hormony im buzują jak trzeba. W końcu lizała go po twarzy. Mam nadzieję, że chociaż jej... ekhm... smakował haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... Max wychował się w najbiedniejszej dzielnicy, więc jego odzywki specjalnie są tak konstruowane xD a co do bohaterów... Zachowują się tak, ponieważ ich rzeczywistość tak ich kreuje ;) no ale zamierzam przedstawić właśnie proces tego, jak będą się zmieniać. Co mi z tego wyjdzie to nie wiem, ale mam nadzieję, ze nie będzie źle :D

      Usuń

Czytasz? ===> komentuj ;)
Dla Ciebie to chwila, a dla mnie ogromna motywacja ;)