2015/04/26

3. Książę Uniki

 19. września

       Wbiegła na rozległy taras przed wejściem do pałacu. Jeden ze stojących tam żołnierzy otworzył przed nią drzwi. Od trzech tygodni nie była w domu. Po głównych schodach dostała się na drugie piętro. Służba witała ją dygnięciami, pokłonami i uśmiechami. Wpadła do swoich komnat i od razu weszła do garderoby. Zanurzyła dłonie w wiszących wzdłuż ścian sukniach i roześmiała się. Brakowało jej ich długich spódnic, gorsetów i falban. Zdjęła jedną z wieszaka i szybko przebrała się. Nareszcie Aylin poczuła, że jest sobą.
   - Wasza wysokość. - Odwróciła się w stronę drzwi z westchnieniem.
   - Irmino, przestań już z tą wysokością.
   - Dobrze, panienko. Czy chce panienka, abym ułożyła jej włosy?
   - Jeśli to nie będzie dla ciebie kłopot.
   - Skądże. Ja to uwielbiam. Zwłaszcza, że z panienki włosami można robić naprawdę wspaniałe rzeczy.
   - W takim razie zgoda. - Królewna uśmiechnęła się i przeszła do pokoju.
       Jej komnaty w pałacu były o wiele większe, niż te w domu w Lotos. Kremowe ściany, czarne, drewniane meble, niebieskie i fioletowe dodatki. Wiedziała, że jest na swoim miejscu.
       Dziewczyna szybko przejrzała się w lustrze toaletki. Jasna suknia z zsuniętymi z ramion rękawami podkreślała jej ciemniejszą karnację, a obcisły gorset i szeroka, długa do ziemi spódnica, uwydatniały zaokrąglenia ciała. Prosty krój i rękawy do łokci sprawiały, że wyglądała skromnie.
   - Wszyscy strasznie za panienką tęskniliśmy. A królowa kilka razy chciała posłać kogoś po panienkę, żeby ją sprowadzić do pałacu.
   - Ja również za wami wszystkimi tęskniłam. Ale muszę przyznać, że poznawanie nowego środowiska jest naprawdę pasjonujące i intrygujące.
   - Rozumiem panienkę. Sama czasem nie mogę się nadziwić, jak bardzo różni się zwykłe życie od tego w pałacu.
   - Tak. To dwa różne światy - odparła Ali cicho, obserwując w lustrze, jak Irmina powoli układa jej włosy.
       W tamtej chwili sama nie potrafiła ocenić, czy miała szczęście wychowując się w pałacu, czy pecha, bo straciła możliwość zwykłego, beztroskiego dzieciństwa.

   - Aylin!
       Głos ojca przywitał dziewczynę, gdy tylko wkroczyła do sali debat. Przyszła do niej od razu po wyjściu z pokoju. Nie chciała się spóźnić. Podeszła kilka kroków i dygnęła w ukłonie przed królem.
   - Daj spokój, Ali. Chodź tu.
       Tata przytulił ją, a po chwili przyjrzał się córce badawczo.
   - I jak tam się trzymasz? Dajesz radę?
   - Tak, tato. Na początku byłam przerażona, ale teraz jest już dobrze.
   - To świetnie. - Uśmiechnął się. Ruszyli w stronę podwyższenia. - Słyszałem, że ty i Daminik chcieliście dodać jakiś nowy punkt do naszego dzisiejszego spotkania.
   - Tak. Daminik uważa, że nasze uwagi na temat systemu szkolnictwa i funduszy oszczędnościowych są słuszne i należy je omówić na prawdziwych pertraktacjach pomiędzy naszymi królestwami.
   - Jego ojciec przełożył wasz wniosek na następną debatę.
   - Czyli Daminika nie będzie? - Dziewczyna nie potrafiła ukryć nuty rozczarowania w swoim głosie.
   - Nie wiem, Ali. Może będzie, może nie. Zależy, co postanowił jego ojciec. A gdzie twoja korona? - zmienił temat.
   - Pewnie w tronowej. - Wzruszyła ramionami. Nigdy nie przepadała za tym symbolem przynależności do rodziny królewskiej. Uważała go za zbędny.
   - Wiedziałem, że po nią nie pójdziesz. - Uśmiechnął się król. Podszedł do komody i wyjął z niej ozdobny kuferek. Po chwili głowę Aylin zdobił już wysadzany kamieniami szlachetnymi diadem.
   - Zapomniałam już nieco z tego, jak to jest być królewną.
   - Szczerze mówiąc, można śmiało powiedzieć, że to był jeden z moich celów. Żebyś mogła przekonać się, jak wygląda zwykłe życie.
   - Wiem, tato.
       Podeszli do nich doradcy, aby omówić plan debat pokojowych. Wypowiadała się automatycznie. Kilka minut przed wejściem delegacji z Uniki, wszyscy rozeszli się na swoje miejsca. Usiadła na jednym z dwóch postawionych z boku podwyższania krzeseł. Drzwi otworzyły się.
       Od razu zauważyła złote włosy Daminika. Wstała i podeszła do taty. Powoli ruszyli razem w stronę przybyłej delegacji. Stanęli w niewielkiej odległości od siebie, po czym panowie powitali się lekkim pochyleniem głowy, a królewna dygnęła. Królowie zajęli krzesła przy głównym stole, Ali wróciła na swoje poprzednie miejsce, a książę usiadł obok niej.
   - Cieszę się, że cię widzę, Aylin. Obawiałem się, że ojciec nie wyrazi zgody na mój udział w tej debacie. Ale, jak widać, jestem.
   - Również się cieszę, że cię widzę - odpowiedziała chłopakowi szeptem.
       Patrzyli sobie przez chwilę w oczy, dzięki czemu królewna mogła podziwiać ich czysto szafirową barwę. Znała Daminika od kiedy ojcowie zapoznali ich w dzieciństwie. Ona miała wtedy 7 lat, a on 9. Był jednym z niewielu stałych ludzi w życiu młodszej królewny.
       Chłopak wyciągnął do niej rękę. Chwyciła go za dłoń i uścisnęła ją mocno. Dotyk jego skóry zadziałał na Ali uspokajająco.
   - Uważam, że powinniśmy omówić główny warunek sojuszu między naszymi państwami - zaczął król Uniki. - Ślub księcia Uniki z królewną Lustyki.
       Nie wiedziała, czy to ona pierwsza zacisnęła mocniej palce na dłoni Daminika, czy on na jej, ale ostatecznie siedzieli nachyleni do siebie w desperackim akcie dodania sobie nawzajem odwagi, ściskając swoje dłonie, przerażeni tym, że inni tak łatwo dyskutują o tym, jak ma potoczyć się ich życie, jakby ta decyzja nie miała piorunującego wpływu na losy dwójki młodych ludzi.
       Jakby jedną małą uchwałą nie pozbawiali młodych prawa do samodzielnego decydowania o ich przyszłości.

       Można powiedzieć, że przyszłość Aylin była od początku zaplanowana. Miała o rok starszą siostrę, ale jeszcze przed jej narodzinami zadecydowano, że to ona, mimo że młodsza z córek, zostanie dziedziczką tronu i korony Lustyki. Od początku jej edukacji kładziono szczególny nacisk na naukę o kontaktach międzynarodowych, sojuszach i innych powiązanych z nimi kwestiach. I dlatego, gdy jako główny warunek sojuszu pomiędzy Uniką a Lustyką postawiono małżeństwo księcia z królewną, wszyscy bez zastanowienia wytypowali Aylin.
       Debaty i pertraktacje przeciągały się przez lata nie tylko dlatego, że było tak wiele spraw do omówienia. Głównego problemu nie stanowił nawet młody wiek tej dwójki. Przeszkoda leżała głębiej. Mianowicie Daminik, jako jedyny dziedzic korony Uniki, miał obowiązek pozostać w swoim królestwie, a Aylin, jako królewna wybrana przez rodziców na przyszłą królową, również była zobowiązana do pozostania w Lustyce. Głównym punktem wszystkich debat było przekonywanie siebie nawzajem przez obie delegacje o słuszności zamieszkania nowej pary królewskiej w danym kraju. Absurd, co?

   - Cieszę się, że mogliśmy się spotkać.
   - Ja też. A do kiedy u nas zostajecie?
   - Tata mówił mi, że w poniedziałek wyjeżdżamy.
   - W takim razie nie będę ci towarzyszyć do końca. W niedzielę wracam do domu w Lotos.
       Przez jakiś czas szli w milczeniu ścieżkami ogrodów. Opierała się na ramieniu księcia, ale myślami wróciła do szkoły. Znów zamieni suknie na spodnie. I pałac na pełne rozwrzeszczanych nastolatków korytarze. Daminika na Maxima. Ale jakaś jej część nie mogła już się tego doczekać.
   - I jak podoba ci się życie poza pałacem? - Głos chłopaka przerwał ciszę.
   - Cóż... Powoli zaczynam się w nim odnajdować. Poznaję warunki, w których żyją ludzie mi poddani i to stanowi swego rodzaju motywację do zgłębiania aspektów życia normalnych ludzi.
   - Chyba wiem co masz na myśli - odpowiedział, kiwając głową. W promieniach zachodzącego słońca jego włosy wyglądały jak płynne złoto. Chciała przeczesać je palcami, ale wiedziała, że nie byłoby to odpowiednie zachowanie.
       Szli dalej, wymieniając uwagi dotyczące najnowszej debaty. Zazwyczaj starali się traktować to wszystko lekko, ale z biegiem czasu pertraktacje posuwały się dalej, uświadamiając im ogrom odpowiedzialności, którą na siebie biorą tym wyborem. To pokazywało Aylin, jak bardzo różnią się dzieci królewskie od zwykłych nastolatków. A jednocześnie budziło w niej swego rodzaju żal. Nikt nie powinien być zmuszany w tak młodym wieku do podejmowania decyzji rzutujących później na całe życie.
       W pewnej chwili chłopak zatrzymał się i odwrócił twarzą do królewny. Spojrzał jej w oczy. W szafirowej barwie tęczówek księcia obawa mieszała się z niepewnością. Chciała zanurzyć się w tym spojrzeniu, aby wymazać z niego wszystkie te uczucia, ponieważ uświadamiały jej one, że Daminik jest tym wszystkim równie obciążony i zmartwiony jak ona sama.
   - Wszystko będzie dobrze, Aylin. Wszystko się ułoży - powiedział, robiąc niespodziewanie krok w stronę Ali i biorąc twarz dziewczyny w dłonie. Przyłożył swoje czoło do czoła królewny, zamknął oczy i powtórzył: - Będzie dobrze. Musi być.
   - Tak. - Delikatnie przesunęła kciukami po jego policzkach. Przymknęła powieki. - Wszystko będzie dobrze.
        Pocałował usta towarzyszki. Najpierw niepewnie, jakby sam nie spodziewał się po sobie takiej reakcji. Ale już po chwili jego usta przycisnęły się do jej warg z większą siłą. W tamtym momencie nic nie mogłoby powstrzymać Aylin od zagłębienia palców w jego ustylizowaną na niedbałą fryzurę, więc już po chwili niszczyła wysiłki (zapewne kilku) fryzjerów, bawiąc się przesuwającymi się w dłoniach kosmykami złota. Były tak miękkie, jak to zapamiętała. 
       Jego palce zsunęły się na dziewczęcą szyję, gdzie przez chwilę zataczały okręgi, a następnie na plecy, aby wsunąć się w starannie ułożone przez Irminę loki. Gdy ich języki zetknęły się, oplótł ramionami jej talię, przeciągając bliżej siebie młode ciała. Zostawiła w spokoju jego włosy, znajdując sobie zajęcie w badaniu dotykiem dość umięśnionych barków księcia. 
       I właśnie wtedy, gdy dała się ponieść zapomnieniu i skupiła wszystkie myśli i zmysły na doświadczaniu tej jednej chwili, Daminik zrobił krok do tyłu i wypuścił ją z uścisku. Po chwili chwycił dłonie dziewczyny, odwrócił je grzbietami do góry i pocałował delikatnie. 
   - Dziękuję za wszystko, Aylin. 
       Oplótł dłoń królewny wokół swojego ramienia i poprowadził ich w drogę powrotną do pałacu. Nie mówili nic. Ale Aylin pasowało to. Nie wiedziała, czy dałaby radę powstrzymać irytację, która na pewno byłaby słyszalna w jej głosie. Tak było za każdym razem. Gdy tylko dziewczynie zaczynało się podobać, on przerywał pocałunek. Słyszała i czytała o tym odczuwalnym pomiędzy dwiema osobami ogniu i przyciąganiu, ale z Daminikiem nigdy tego nie doświadczyła. To było zupełnie tak, jakby jego ogień wypalał się wtedy, gdy jej dopiero ożywał i przybierał na sile i intensywności. 
       Zupełnie nie wiedziała co o tym myśleć.

9 komentarzy:

  1. Witam :) Podoba mi się twoje opowiadanie. Mimo, że to dość znana tematyka, prowadzisz rozwój akcji w dość ciekawy sposób. Słownictwo jest na wysokim poziomie, a postaci nie są oklepane. Trzymaj tak dalej. Będę tu często zaglądać. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa ;) wiem, że tematyka oklepana i nawet przyznałam się we słowie wstępnym, że zainspirowały mnie "Rywalki" Kiery Cass. No ale czemu to przeważnie dziewczyna musi zakochać się w księciu?
      Mam nadzieję, że nie zanudzę Cię swoją historią ;)
      A kolejny rozdział już niedługo ;)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam cię do LBA
    http://opowiadaniagabi.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. Ehhh.. Dominiku, zatrać się w chwili... xp
    A więc wróciła na weekend do pałacu... Znów suknie itd.
    To jest świetne porównanie świata w którym żyła do tego, w którym dane jej jest żyć teraz.
    xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie miałam nadzieję, te zestawienie ukaże trochę jej punkt widzenia ;)

      Usuń
  5. Fajnie, że dziewczyna miała okazję wrócić choć na chwilę do swojego królestwa i świata, który jest jej zapewne dużo bliższy, niż ten z którym musiała do tej pory się zmierzyć.
    Podobał mi się ten moment z Daminikiem. Świetnie uchwyciłaś ten fragment.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten fragment akurat napisałam pod wpływem chwili :D Pierwotnie miało go nie być, więc cieszę się, że Ci się podoba ;)

      Usuń

Czytasz? ===> komentuj ;)
Dla Ciebie to chwila, a dla mnie ogromna motywacja ;)