2015/04/24

2. Podryw na papierosa

 16. września

   - Ooo... Księżniczka postanowiła zaszczycić nas swoim towarzystwem?
       Głos Maxima poniósł się po klasie, gdy tylko Aylin pojawiła się w drzwiach. Dziewczyna przewróciła wymownie oczami, co wywołało atak śmiechu u Kate, z którą właśnie rozmawiała.
   Gdybyś tylko wiedział, jak blisko prawdy jesteś - przemknęło przez myśl królewnie.
       Wiedziała, że może wydawać się to dziwne, że córka króla spokojnie chodzi po stolicy, nie wzbudzając niczyjego zainteresowania. Ale w przypadku Ali musiało się to udać. Była wychowywana w pałacu, za towarzystwo mając jedynie rodzinę, służących, doradców, profesorów i wizytujących gości. Na balach bywała rzadko, a jeśli już na którymś się pojawiała, to zamaskowana. Ten pomysł podsunął jej kiedyś ojciec. W głębi duszy podejrzewała, że już wtedy planował to wszystko. Dzięki temu była nierozpoznawalna. A po jej narodzinach wielu rodziców nazywało potem swoje córki nadanymi jej imionami.
   - Mała poprawka, Maximie. Jestem królewną, a nie księżniczką. Skoro nie znasz etykiety dworskiej, to powstrzymaj się od komentarzy w tym temacie - odpowiedziała chłopakowi z udawanym uśmiechem. Kilka osób zaśmiało się.
   - Oczywiście, wasza wysokość. Przepraszam za tak wielką zniewagę. - Wykrzywił usta w kpiącym grymasie. Dziedziczka miała ochotę wyrwać mu zwisający z kącika ust papieros.
   - Cóż... Wybaczam. Następnym razem każę cię wychłostać.
       Usiadła na swoim miejscu i spojrzała chłopakowi w oczy. Już wtedy nie mogła się nadziwić ich intensywnie brązowej barwie, która przy źrenicy przypominała płynny bursztyn. W oczywisty sposób przywodziły one na myśl jego włosy - kasztanowe, z końcówkami przefarbowanymi na ciemnozłoty kolor.
       Indywidualność wyglądu była dla Aylin jedną z większych niespodzianek, gdy po raz pierwszy weszła do budynku szkoły. Kolorowe włosy, oryginalne soczewki kontaktowe, tatuaże, sztuczne zabarwienie skóry, najróżniejsze ubrania, piercing. Można śmiało powiedzieć, że przeżyła spory szok. W pałacu wszystko było stonowane, proste i spokojne. A w tej ferii barw, jej brązowe włosy, szare oczy, śniada karnacja i normalne stroje wyglądały prosto i zwyczajnie. Niemalże ubogo i biednie.
   - No, no. Pokazujemy pazurki?
   - Nie wyobrażasz sobie nawet, co jeszcze mogę pokazać - powiedziała spokojnie, sięgając po zapalonego przez niego przed chwilą papierosa. Ignorując pełne niedowierzania spojrzenie chłopaka rzuciła fajka na podłogę pomiędzy ich krzesłami i przydeptała tlący się koniec.
   - Oszalałaś?! To był mój ostatni! - wykrzyknął, patrząc na pozostałe na deskach resztki.
   - Właśnie przedłużyłam twoje życie o jakieś pięć minut. Podziękujesz później - odparła wyjmując książki i nie patrząc na niego.
   - Wariatka - mruknął, patrząc na dziewczynę wilkiem.
   - Ignorant - rzuciła szeptem, ponieważ właśnie weszła nauczycielka.
   - Damulka.
   - Błazen.
   - Pierdolona królewna.
   - Niewychowany imbecyl.
       Kątem oka zauważyła, że otworzył szerzej oczy ze zdziwienia. Co tu dużo mówić. Nie spodziewał się po takiej damulce aż takiej zawziętości i takiego słownictwa. Nabrał powietrza, szykując się do rzucenia kolejnego epitetu.
   - Jak widzę, zdążyliście już się zaprzyjaźnić. Tak, Aylin? - weszła mu w słowo nauczycielka.
   - Do sojuszu jeszcze daleko, ale może kiedyś dojdziemy do pertraktacji - odpowiedziała dziewczyna spokojnie.
   - Dobrze wiedzieć.
   - Jak się nie pozabijamy, to będzie to można uznać za sukces - dodał od siebie chłopak.
   - Cóż... To będzie dobry test na opanowanie dla was obojga, Maximie.
   - A dla innych świetne widowisko - odparł, starając się posklejać w całość porwane resztki rozdeptanego papierosa.
   - Zawsze możecie zostać przyjaciółmi.
   - My? Nie ma mowy - zaprzeczyła Aylin, w tym samym czasie, w którym Max wyrzucił z siebie:
   - A w życiu!
   - No patrzcie. Już macie wspólne zdanie z niektórych sprawach. Reszta to tylko kwestia czasu.
       Odsunęli swoje krzesła w przeciwne strony tak ostentacyjnie, że zarówno klasa, jak i nauczycielka, wybuchnęła śmiechem.

   - Dobrze sobie radzisz z Maximem. - Kate spojrzała na koleżankę wymownie, gdy wychodziły razem ze szkoły. Mimo odmienności (a raczej zwyczajności) od razu ją polubiła. Była spokojna i ułożona, ale Kate (która niejedno w życiu już widziała) czuła, że ta nowa może jeszcze się rozkręcić.
   - Proszę cię - jęknęła królewna. - Dobrze, że uciekł po pierwszej lekcji. Nie wiem, jak wytrzymałabym z nim przez wszystkie 7 godzin.
   - No bywa denerwujący i cholernie irytujący. Ale przynajmniej nie jest z nim nudno.
   - Aż tęskni się za przed-europejską metodą nauczania - rzuciła Aylin ironicznie.
   - Że niby każdy z indywidualnym planem?
   - Coś takiego. Więcej możliwości znajomości i rozwoju.
   - Ale łatwiej ogarnąć klasę, której skład jest stale taki sam. A fakultety możemy sobie dobierać. Tylko podstawę mamy razem.
   - Niby tak.
   - Gdzie mieszkasz? - zapytała panna Olivander, gdy doszły do przystanku.
   - Na Słonecznym. A ty?
   - Na Wschodnim. Trochę niższe standardy - dodała. - Dobra. Jedzie mój ban. Do jutra.
   - Cześć - odpowiedziała Ali cicho.
       Po chwili ruszyła dalej. Rozmawiała sporo z Kate, ale tak jak przewidywał jej ojciec, gdy ta poruszała tematy typowe dla nastolatek, ona gubiła wątek. Była królewną, ale nie nastolatką.
       Potrząsnęła głową i rozejrzała się wokoło. Na myślenie będzie jeszcze czas. Teraz musiała skupić się na ulicach, którymi wracała do domu. Chciała poznać swoje miasto, a to był pierwszy do tego krok.

13. września
       Droga Aylin!
       Bardzo ucieszył mnie Twój ostatni list. Raduje mnie myśl, że Ty również przejawiasz zainteresowanie reformami w zakresie szkolnictwa i funduszy oszczędnościowych. Kolejny wspólny temat!
       Jak słusznie zauważyłaś, zarówno organizacja szkolnictwa, jak i kwestia funduszy oszczędnościowych przedstawia się w naszych krajach w dość odmienny sposób. Lecz jeśli oboje wyrażamy swe zainteresowanie w przedstawionych kwestiach, to co stoi nam na przeszkodzie do otwartego zaprezentowania naszym ojcom naszych uwag i poprawek w tych kwestiach? Uważam, że może to pozytywnie wpłynąć na pertraktacje pokojowe pomiędzy naszymi państwami. Powinniśmy niezwłocznie przedstawić naszym ojcom kwestię ujednolicenia systemów szkolnictwa i funduszy oszczędnościowych naszych królestw. Kto wie, może posunie to do przodu kwestię sojuszu, którą od lat rozważają nasze państwa?
       A jak radzisz sobie z życiem poza pałacem? Pomysł wydaje się ciekawy, aczkolwiek mam pewne zastrzeżenia co do jego słuszności.
       Proszę o niezwłoczne powiadomienie mnie, o Twoim zdaniu w kwestii przedstawienia naszych planów na zgromadzeniu debatującym. Mogłaby to być doskonała sposobność do ponownego spotkania.
       Czekam niecierpliwie na odpowiedź.
       Książę Uniki,
       Daminik Henryk Pascoe

       Siedziała na łóżku i patrzyła się na kartkę. Jeszcze niedawno ucieszyłaby ją jakakolwiek wiadomość od Daminika. Ale po ostatnim liście od ojca i pewnych doświadczeniach z normalnego życia, mogła myśleć tylko o tym, jak sztywno on pisze. Tak oficjalnie, nudno. I do tego prawie wcale nie zainteresował się tym, że ona może na swój sposób przeżywać to całe wygnanie z pałacu. Ale lubiła Daminika. To jeden z jej (do tamtej pory) nielicznych znajomych znajdujących się w podobnym wieku. Położyła się na brzuchu i przez chwilę myślała nad odpowiedzią. 

16. września 
       Drogi Daminiku,
       Uważam, że przedstawienie naszym ojcom omawianych przez nas kwestii, to rzeczywiście doskonały plan. Proszę, złóż w naszym imieniu wniosek do protokołu najbliższej debaty. Jeśli się uda, spotkamy się już w sobotę! 
       Życie poza pałacem to doprawdy niebywałe doświadczenie! Mam okazję osobiście przekonać się o wadach i zaletach naszego systemu szkolnictwa. Nasze propozycje umożliwiają lepszy rozwój indywidualny, aczkolwiek zauważam pewne kwestie świadczące na korzyść obecnego ustroju. Uważam, że wszystkie sugestie i przeciwstawienia powinny być omówione na forum otwartym, w celu dokładnej analizy i ustanowienia optymalnego rozwiązania. 
       Mam nadzieję, że nasze plany dojdą do owocnego skutku!
       Królewna Lustyki,
       Aylin Erica Santos

       Odłożyła przeczytany list. Napisaną wiadomość zaadresowała i położyła na biurku. Przeszła przez pokój, minęła zestaw wypoczynkowy, składający się ze stolika, białej kanapy nakrytej ciemnofioletową narzutą i dwóch foteli do kompletu. Przeszła obok regałów z książkami stojących przy ścianie po prawej, usiadła przy pianinie i zaczęła grać. Muzyka odzwierciedlała jej ponury nastrój. Requiem for a dream. Była w tym świecie od 2 tygodni, ale czuła, że nie jest już taka jak kiedyś. Dawniej pisanie z Daminikiem o reformach było dla niej czymś ważnym, interesującym. Teraz to wszystko było nudne, sztywne. 
       Zawsze była królewną. Mając 10 lat znała już 5 języków, umiała grać na 4 instrumentach i potrafiła wyrecytować połowę ustaw obowiązujących w jej kraju. Nigdy nie była nastolatką. Dopiero teraz. I właśnie zaczęła sobie uświadamiać, że polubiła to życie.

8 komentarzy:

  1. Podoba mi się, jako początek można nazwać to podwalinami ciekawego romansu, przede wszystkim rozgarniętego i inteligentnego. Z przyjemnością będe cię stalkerował -_-. Co do twojego komentarza to zawsze Duzo blint/d jak się dokładnie pisało zapomniałem lecz anioł był z mną przez.całą moją podróż z fantasy. Więc może z tąd te podobieństwo. Zapraszam też na drugi rozdział dp mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam "Anioła" :D czytałam go jeszcze na komórce, w formacie "jar" xD No ale pochłonęłam wszystkie części :D Tylko do dodatku jakoś się jeszcze nie dobrałam ;)
      A do Ciebie na pewno jeszcze zajrzę ;)

      Usuń
  2. To się cieszę, że Ci się podoba, Aylin :-)
    Rozdział jest bardzo fajny
    Rany, ja bym nigdy nie dała rady napisać listu w tak oficjalny sposób xD
    Lecę dalej
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Starałam się napisać go w miarę wiarygodnie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny, fajny rozdział. Niezwykle wczuwasz się w kreowane przez ciebie postacie. Podobało mi się także to, że odtworzyłaś taki niesamowicie oficjalny sposób pisania listów. Czuć było, że nie pisze tego zwykły szaraczek z bloku naprzeciwko, a raczej ktoś wyższy rangą.
    Cóż, jestem ciekawa dalszych losów twoich bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa, ponieważ to właśnie te listy są najtrudniejsze do napisania ;)

      Usuń
  5. Woooow! I jeszcze raz wow! Tylko tyle byłam w stanie powiedzieć po przeczytaniu listów z tego rozdziału. Genialne wczułaś się w postacie rodziny królewskiej, a co za tym idzie, wiarygodność pisanego tekstu chyba wyskakuje poza skalę!
    Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;D
      Listy pisało mi się najtrudniej, więc cieszy mnie Twoja opinia :)

      Usuń

Czytasz? ===> komentuj ;)
Dla Ciebie to chwila, a dla mnie ogromna motywacja ;)