2016/01/20

14. Dama to pojęcie względne

10 listopada

       Dni powoli mijały, niosąc za sobą tą samą rutynę. Ten poranek niby nie był pod żadnym względem inny czy ciekawszy. Gdy Aylin przybyła do szkoły, na schodach czekał już na nią Hugo. Pocałunek na powitanie stał się dla nich częścią codziennego rytuału, tak jak to, że potem chłopak brał jej torbę i szedł z nią do jej szafki, a następnie pod jej salę, gdzie spotykali się zresztą paczki, do której zazwyczaj przed dzwonkiem dołączał ścigany przez Elitę Maxim.
       Ten dzień zaczął się jednak nieco inaczej. Gdy para przybyła pod klasę, Maxim stał już z pozostałymi. Jednak nie był taki jak zawsze. Opierał się o ścianę z dłońmi wepchniętymi w kieszenie. Patrzył w ziemię, jakby oczekiwał od niej właśnie odpowiedzi na jakieś istotne, nurtujące ludzkość pytanie. Nawet jego włosy nie były tak sterczące i błyszczące jak zazwyczaj. Aylin na ten widok coś ścisnęło w sercu, ale szybko wyparła to irracjonalne uczucie ze świadomości.
   - Widzimy się na którejś przerwie? - zapytał Hugo, gdy zadzwonił dzwonek.
   - Jasne. - Ay uśmiechnęła się i szybko pocałowała chłopaka.
       To, że Max nie prychnął lekceważąco, było jeszcze dziwniejsze od jego postawy. Królewna już z lekkim niepokojem spojrzała na wchodzącego powoli do klasy chłopaka. Naprawdę był ostatnio jakiś dziwny. Usiadł na swoim miejscu i niemalże od razu położył głowę na splecionych na ławce przedramionach.
   - Carlaise – szepnęła, dźgając chłopaka łokciem w żebra. - Chory jesteś?
   - Z tego co mi wiadomo, to nie – odburknął zapytany.
   - To co ci?
   - Nic. A co ma być? - Brązowo-złote oczy Maxima patrzyły na Ay nieufnie.
   - No jakiś taki... oklapnięty jesteś – powiedziała niepewnie.
       Max aż stęknął z oburzenia, i zmrużył mściwie oczy. Aylin poczuła się lekko niepewnie. Odniosła wrażenie, że chyba powiedziała coś nie tak. Bardzo nie tak.
   - Akurat to co nie powinno, nie jest oklapnięte – powiedział, dobitnie akcentując ostatnie słowo.
       Królewnie chwilę zajęło zrozumienie, co właściwie chłopak miał na myśli. Gdyby nie to, że od dziecka musiała sobie radzić w dziwnych, stresujących i często żenujących sytuacjach, chyba by spiekła raka. Zamiast tego tylko uniosła wymownie brew, udając, że słowa Maxima nie wyprowadziły jej z równowagi w najmniejszym stopniu.
   - A kto może potwierdzić te słowa? Wiesz, jak to mówią. Każda pliszka swój ogonek chwali – dodała w odpowiedzi na pytające spojrzenie Carlaise'a.
   - Królewno. - Charakterystyczne przeciąganie samogłosek powiedziało Ay, że rozmówca powoli dochodzi do siebie. - Już kiedyś ci mówiłem, że takie słownictwo nie przystoi damie.
   - Wiesz, Carlaise... Dama to pojęcie względne – odpowiedziała po chwili Ali, patrząc chłopakowi w oczy. Widząc, że w jego tęczówkach zapalają się błyski rozbawienia, poczuła, że to wyznanie rozpoczyna nowy etap w jej życiu.
   - Dobrze, przejdźmy do lekcji... - Głos nauczyciela zagubił się pomiędzy ich połączonymi spojrzeniami. Nie słyszeli słów innych, nie widzieli, co się dzieje wokół nich. W tej chwili istniało tylko to połączenie i ich błyszczące oczy. Jedno jak twarde srebro, drugie niczym płynne złoto.
 
       Siedząca niedaleko Kate przypatrywała się temu zjawisku zamyślona. Lubiła Hugona i lubiła Aylin, ale jakoś nie widziała ich razem. To prawda, wyglądali razem wprost fascynująco, ale nie o to przecież chodziło w związku. Chodziło raczej o wzajemne uzupełnianie się, czasem kłótnie, i po prostu o bycie ze sobą. Hugo był zbyt miękki dla Aylin. A przynajmniej tak się wydawało Kate. Niebieskowłosa od początku wiedziała, że pomimo bycia miłą, Ay jest mocną i dominującą osobą, która potrzebowała na partnera kogoś, kto będzie umiał się jej postawić i kłócić się z nią o swoje racje. I kogoś, kto za nią nadąży, bo co do tego, że ta niepozorna osóbka dopiero się rozwinie, panna Olivander nie miała najmniejszych wątpliwości. A widząc teraz to pewnego rodzaju przyciąganie pomiędzy Ali i Maxem, uczucie, które ogarniało ją na widok dziewczyny z Hugonem, tylko przybrało na sile. Ale nie miała najmniejszego pojęcia, co zrobić, żeby nikt nie wyszedł z tej sytuacji poszkodowany.
       Z zamyślenia wyrwał ją dopiero cichy, niepozorny dźwięk. Rozejrzała się po sali, poszukując źródła tego odgłosu. Jej wzrok zatrzymał się (ponownie) na zszokowanej twarzy Maxima i wyglądającej na pewną siebie Aylin. Prawie się zakrztusiła, gdy zauważyła, że pod ławką dłoń Ay zaciska się na udzie chłopaka. Po chwili Max pokiwał z uznaniem głową i uśmiechnął się ironicznie, a Ali otrzepała demonstracyjnie dłonie. Kate odwróciła się zadowolona do tablicy.
       No niech ktoś mi jeszcze spróbuje wmówić, że oni nie są dla siebie idealni!

       Reszta dnia przypominała nieco początki Aylin w liceum. Dogryzali sobie z Maximem na każdym kroku. Złośliwość lała się szerokim i wartkim strumieniem, jednak każdy, kto pamiętał ich pierwsze kłótnie, mógł z ręką na sercu zaświadczyć, że teraz w ich rozmowach nie było prawdziwej niechęci, a coś innego. Coś niemalże... namiętnego, pasjonującego. Diego i Hugo patrzyli na ten pokaz uszczypliwości dość niepewnie. Słyszeli, że pomiędzy tą dwójką bywało różnie, ale... takich akcji się nie spodziewali. Bądź co bądź, Ay nie wyglądała na kogoś złośliwego i mściwego.
       Nauczyciele przyjęli ten nawrót wojen ze względnym spokojem, lecz ich zbolałe miny mówiły wszystko. Uspokajanie tej parki do najmilszych zadań nie należało. Jednak z nadzieją w sercu na lepszą przyszłość, znosili cierpliwie tę niedogodność. Nawet pani Jones z pozornym spokojem nie upominała dueciku. A nuż znów się opanują?

       Drogę powrotną ze szkoły do domu Aylin znała już bardzo dobrze. Ostatecznie, tak jak sobie na początku postanowiła, w miarę możliwości poruszała się po Lotos pieszo. Trasa sama w sobie nie była zniewalająco atrakcyjna, ale królewna za każdym razem widziała w niej coś niezwykłego i na swój sposób magicznego. A to śpiącego na murku kota, innym razem dzieciaki jeżdżące na deskach czy zakochane pary spacerujące po uliczkach. Polubiła to obserwowanie zwykłego życia. Stało się ono dla niej sposobem na ucieczkę od dręczących ją myśli. Na ucieczkę od pałacu.


9 listopada
       Droga Aylin!
       Wybacz, że piszę do Ciebie dopiero teraz, lecz wcześniej nie miałem takiej możliwości. Co prawda interwencja odbyła się bez przelewu krwi, ale w takiej sytuacji dość trudno cokolwiek napisać. 
       Danton powiedział mi, że wspaniale poradziłaś sobie w roli przewodniczącej Rady. Patrząc na protokół, muszę przyznać mu rację. Nie pomylę się stwierdzając, iż byłaś w tym lepsza ode mnie. Nawet ja nie trzymam się tak ściśle tych wszystkich formuł!
       A jak żyje Ci się w Lotos? Mam nadzieję, że odnalazłaś się już w tym nowym życiu, oraz że na swój sposób jest ono dla Ciebie czymś przyjemnym. 
       Nie zawracam Ci już głowy, Ali. Mnie również Danton zagania do papierkowej roboty. Mam nadzieję, że niebawem znów zawitasz w pałacu!
       Twój przybyły z prawie-wojny ojciec,
       Christian Louis Santos

       Aylin z uśmiechem czytała list od ojca. Tęskniła za rodziną, ale musiała przyznać, że życie jako zwykła nastolatka jest naprawdę fascynujące. Nie musiała być sztywna i wyrachowana. Nie musiała uważać na każde swoje słowo. Mogła być sobą. Nastolatką, nie królewną. A to bardzo jej się spodobało.
       Było jeszcze wcześnie, więc Ay szybko napisała odpowiedź dla rodziciela, po czym zarzuciła na siebie kurtkę, wzięła torebkę i wybiegła z domu. Jose widząc entuzjazm królewny tylko pokręcił głową. Przyzwyczaił się już do tego, że jeśli Aylin czegoś zechce, nic jej od zamiarów nie odciągnie.

       Jeśli Ali miałaby wybrać, które z osiedli Lotos najbardziej polubiła, nie otrzymalibyśmy żadnej konkretnej odpowiedzi. Nie widziała jeszcze wszystkich, ale te, które poznała, miały w sobie coś co sprawiało, że nie mogła wybrać konkretnego z nich. Każde czymś ją urzekło i do siebie przekonało. Jednak najwięcej czasu spędzała na osiedlu Wschodnim. Może dlatego, że tam mieszkała Kate i Mata. A może dlatego, że tam królowała młodzież, a ona desperacko pragnęła być jak najbliżej rówieśników. Chciała nadrobić te stracone w pałacu lata, poznać to życie tak dokładnie, jak dokładnie znała każdy zakamarek zamku.
       Chłopaki na deskach śmigali obok niej. Niektórzy gwizdali, ale nic sobie z tego nie robiła. To było teraz normalne. Znalazła Kate na skateparku. Siedziała na rampie i przyglądała się bratu i jego kolegom, którzy robili różne akrobacje na deskach i rolkach. Królewna wdrapała się na metalowa konstrukcję i niepewnie usiadła obok niebieskowłosej.
   - Hej - powiedziała, przenosząc wzrok na śmigające w dole dzieciaki. Nie mogła się nadziwić, że w tak młodym wieku potrafią wyczyniać takie cuda. Ona mając dziesięć lat głównie uczyła się podstaw prawnych na których funkcjonuje Lustyka i innych podobnych głupot.
   - Tak czułam, że cię tu dzisiaj zobaczę - odpowiedziała po chwili Kate, uśmiechając się do koleżanki. - Podoba ci się to? - zapytała, gdy zauważyła fascynację, z jaką Ay przyglądała się jeżdżącym w dole dzieciom.
   - Bardzo. - Ali pokiwała entuzjastycznie głową.
   - To poczekaj jeszcze trochę. Niedługo przyjdą tu starsi. To będzie dopiero pokaz.
       Aylin spojrzała zdziwiona na siedzącą obok dziewczynę. Nie wyobrażała sobie nawet, że może być coś lepszego niż to,co właśnie widziała. Telewizja pomijała tak wiele cudownych i fascynujących rzeczy! Siedziały, rozmawiając o szkole i pokrewnych, codziennych tematach. Po jakimś czasie faktycznie na skateparku zaroiło się od starszych chłopaków i dziewczyn.
   - Kit! Zostaw mi deskę - zawołała Kate do swojego brata, którego Ay już trochę kojarzyła.
   - Umiesz na tym jeździć? - zapytała zdziwiona dziedziczka.
   - Może nie robię tego tak dobrze jak te brzdące - zaczęła niebieskowłosa, wskazując ruchem głowy oddalającą się grupę swojego brata - ale coś tam umiem. Chodź.
       Zeszły na dół, gdzie w grupie nowo przybyłych spotkały Alexa, Maxima i bliźniaków. Każdy z nich miał swoją deskę. Wzrok Aylin zatrzymał się dłużej na czarnej desce Carlaise'a, na której był narysowany srebrny koń. Od razu przypomniała sobie o Hadesie. Szybko jednak zepchnęła myśli o domu na dalszy plan.
   - O, patrzę, że postanowiliście wrócić do korzeni - powiedziała Olivander, patrząc wymownie na Hugona i Maxa.
   - No postanowiłem wybrać się dzisiaj z braciszkiem - odpowiedział uśmiechnięty bliźniak. - I chyba zacznę przychodzić tu częściej - dodał, spoglądając na Aylin.
       Carlaise nie odpowiedział nic, tylko wzruszył ramionami i podpalił fajka, który zwisał mu z kącika ust. Zaciągnął się dymem i po chwili prowokująco wypuścił go w stronę królewny, która na ten gest uniosła wymownie brew.
   - Dobra. Chcecie, kurde, to stójcie, ale ja przyszedłem tutaj raczej w innym celu - powiedział dziarsko Alex, przerywając nieco niezręczną ciszę, która powstała po dość wieloznacznym geście Maxima.
       Chwilę później wszyscy poza Ay znaleźli się na placu. Ali, z braku lepszego rozwiązania, znów poszła na rampę. Miała stamtąd dobry widok na wszystkich. Kate wyraźnie unikała wyższych konstrukcji i razem z Diego plątali się po obrzeżach placu. Hugo rozmawiał z jakimiś nieznanymi jej chłopakami, a Alex popisywał się przed innymi dziewczynami. Maxa odnalazła ostatniego, gdy kończył jakiś bardziej złożony trick. Ich spojrzenia się spotkały. Królewna miała wrażenie, że Carlaise chce ją w jakiś sposób sprawdzić, co w ich wzajemnych relacjach nie było niczym nowym.
       Z zamyślenia wyrwała ją Kate z chłopakiem, którzy usiedli na rampie obok niej. Niebieskowłosa i Diego zajęli się swoimi sprawami, a Aylin dalej przypatrywała się śmigającym po placu ludziom. Nie mogła wyjść z podziwu dla tego, co potrafili oni zrobić za zwykłymi deskami na kółkach. Myśl o tym, że według prawa to jest pewnego rodzaju wandalizm, zasmuciła ją.
       Podniosła wzrok. Napotkała spojrzenie Maxima. Uśmiechnął się kpiąco. Odpowiedziała mu tym samym. W następnej chwili chłopak jechał już w jej stronę.
   - Ay... - zaczęła Kate, gdy zorientowała się w sytuacji.
       W tej samej chwili Max odbił lekko w bok i wyskoczył w powietrze. Wylądował obok królewny i w tym samym momencie złapał spadającą deskę. Niebieskowłosa widząc swego rodzaju przyciąganie między tą dwójką zrezygnowała z kazania o ich dziecinnym zachowaniu.
   - No, no, no. Myślałem, że wymiękniesz.
       Słysząc szept Maxa tuż przy swoim uchu, Ay poczuła niepokojące dreszcze na całym ciele. Zdusiła w sobie odruch wzdrygnięcia się, tylko odwróciła głowę w bok i spojrzała ironicznie w oczy chłopaka.
   - Wymięknąć to możesz ty. Lub coś innego - powiedziała prowokująco.
       W tej chwili cieszyła się, że sporo czasu spędzała na wybiegu słuchając stajennych, których słownictwo już niejednokrotnie przydało jej się w tym nowym świecie. Usłyszała cichy śmiech Carlaise'a, a chwilę później jego szept.
   - Wiesz... O tym możemy przekonać się w inny sposób.
   - Jesteś pewny, że zniesiesz upokorzenie? - zapytała, z niepokojem zauważając, iż jej głos zrobił się nieco ochrypły, a wzrok niepokojąco zbaczał na usta Maxima. Siłą woli oderwała spojrzenie od jego warg i przeniosła je na złotawe tęczówki.
   - Kusisz - odpowiedział po dłuższej chwili Max, w stanie emocjonalnym wcale nie lepszym od Ay.
       Czasami miewał wrażenie, że od chwili, w której odepchnął to irytujące babsko sprzed samochodu, minęły wieki. Setki lat wypełnionych największą torturą, jaką był brak jej ciepła, dotyku skóry, ciężaru. To było straszne, a jednocześnie miał nadzieję, że już nigdy więcej nie będzie musiał tego znosić,bo każdy kontakt z tą dziewczyną wzbudzał w nim takie uczucia, których sam się bał. Wiedział już, że to właśnie ona może być dla niego wszystkim. Że równie dobrze może być jego końcem.

       Od słowa do słowa, od rampy do rampy, impreza przeniosła się do parku niedaleko bloku Kate.  Królewna nie wnikała, skąd chłopaki wytrzasnęli alkohol. Po prostu piła razem z nimi, do czego dodatkowo prowokowało ją znaczące spojrzenie Maxima. Cieszyła się, że pałacowe bale bywały suto zakrapiane alkoholem. Niektóre poncze były o wiele mocniejsze od niejednej wódki, co w tej chwili jej pasowało. Nie wiedziała czemu, ale uparcie chciała udowodnić temu ignorantowi, że nie jest taką damą za jaką ją uważał, co było absurdalne, ponieważ właśnie taką damą była. Jednak sprawy pomiędzy tą dwójką już od dawna przestały być dla kogokolwiek logiczne, czego jednak właśnie oni jako jedyni nie zauważali.
   - A tak w ogóle... Nie planujcie nic na ten piątek - wypalił w pewnej chwili Max.
   - A co? Szykuje się, kurde,  jakaś impreza? - zapytał entuzjastycznie Alex, któremu ta myśl wyjątkowo przypadła do gustu.
   - Urodziny mam. Zarezerwowałem już stolik w Sensation. Zapraszam was. Wszystkich. Nawet damy - dodał znacząco, patrząc na Aylin z wyzwaniem w oczach.
       Żebyś się nie przeliczył, Carlaise.



Przepraszam, że musieliście tyle czekać na nowy rozdział, ale studia trochę ograniczają mój wolny czas. Do tego zajęłam się grafiką i projektowaniem szablonów, szukam jakiejś szabloniarni, do której mogłabym się przyczepić, i to wszystko jakoś spowalniało pisanie tego rozdziału. Sytuacji nie poprawiał fakt, że to był jeden z tych rozdziałów, które nie wnoszą wiele, ale trzeba je dobrze rozegrać, bo prowadzą do ważniejszych akcji. Następny rozdział mam już zaplanowany od dłuższego czasu, więc pójdzie mi szybciej ;)
Mam jeszcze jedno pytanko. Chcecie, abym założyła zakładkę w stylu Informowani? Chyba nie muszę opisywać, o co w niej chodzi. Odpowiadajcie w komentarzach lub na SB ;)
Dziękuję, że jesteście <3
Wasza zakręcona,
Only

12 komentarzy:

  1. Rozdział fajny i przyjemnie mi się go czytało, ale jakoś nie umiem się sensownie wypowiedzieć (to wszystko przez Sienkiewicza i tych jego "Krzyżaków" -.-).
    Gdzieś wyłapałam brak spacji po przecinku, ale nie mogę teraz znaleźć i... No. Szukaj.
    "Nie widziała jeszcze wszystkich, ale te, które poznała, miały w sobie coś co sprawiało, że nie mogła wybrać konkretnego z nich."
    Tu przecinek zgubiłaś przed "co".

    I... no. Jako że spałam dziś i wczoraj 3h, idę odespać. No, ewentualnie czytać i nie udzielać się w internecie, bo robię masę błędów, które co chwilę muszę poprawiać.

    A co do zakładki... Możesz założyć. Ja się zawsze chętnie dowiem, że rozdział jest, a nie dopiero, kiedy sama do kompa siądę.

    ~Gabi

    OdpowiedzUsuń
  2. No i właśnie o to mi chodziło! Nareszcie nowy rozdział! :D Bardzo fajnie napisany (jak zwykle), uwielbiam jak oni sobie tak nawzajem dogryzają - poezja po prostu! :D
    Urodziny Maxima brzmią bardzo intrygująco. :3 Ciekawe co on tam sobie wymyślił... :D
    Mnie tam nie potrzeba informować o nowym rozdziale, bo obserwuję niewiele blogów (odkąd zmieniłam konto i przestałam pisać bardziej twórczo xD) i zwykle niecierpliwie czekam na dalsze części opowiadań, więc... No. :D Ale jeśli reszta chce, to nie mam nic przeciwko. xD
    Pozdrawiam i weny życzę! C:

    OdpowiedzUsuń
  3. I jest kolejny genialny rozdział :) a kiedy się pojawi następny ? Czekam i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwilowo zmagam się z sesją, ale postaram się coś wstawić jak najszybciej :)

      Usuń
    2. No to powodzenia życzę :) pozdrawiam Lena.

      Usuń
  4. Dobrnęłam szczęśliwie do końca opublikowanych rozdziałów i moje wrażenia są bardzo pozytywne. Historia jest prosta i podczas czytania tych rozdziałów się odprężyłam. Ani chwilę tekst mi się nie dłużył, a wręcz leciałam do przodu. Polubiłam postać Maxima, Aylin Też daje radę. W sumie każda z postaci ma jakiś charakter poza tą czwórką z liceum Ci przyjaciele, dwie dziewczyny, dwóch chłopaków trochę mi się zlewaja ze sobą. Imiona średnio kojarzę i oni cali tacy bezbarwni trochę.
    Poza tymi czterema osobami reszta bohaterów jest bardziej wyrazistrza.
    Jestem mile zaskoczona Twoja historia i chciałabym kolejne rozdziały już poznać, a więc czekam co wymyslisz na urodziny Maxima. Teraz będę na bieżąco to mi się pewnie w czasie czytania będzie przypominało coś. W razie czego się odezwę :D
    Duuużo weny :*
    Pozdrawiam Sam Quest

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak miłe słowa <3 urodziny Maxima już sobie układam, ale troszkę jeszcze zajmie mi napisanie tego rozdziału ;/
      Dziękuję ;3

      Usuń
  5. Przepraszam, ale czy ten rozdział przypadkiem nie pojawił się w styczniu? Co ty robisz od tamtego czasu, gdzie nowa część?

    Ta Ay to niezła agentka jest ;p Niby taka księżniczka... ma chłopaka (?), a Maxa po udach obmacuje ;p
    Ogólnie między nimi jest tyle seksualnego napięcia, że tylko czekam, aż wylądują w krzakach

    No i czekam teraz na urodziny Maxima, na które zaprasza wszystkich, NAWET (a raczej szczególnie, nie oszukuj się Max) damy. Ciekawe co mu Ay da w prezencie, może siebie hehe

    Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żadnych krzaków póki co im nie wróżę, co najwyżej siano w stajni, hehe (żart xD).

      Usuń

Czytasz? ===> komentuj ;)
Dla Ciebie to chwila, a dla mnie ogromna motywacja ;)