2015/04/21

Prolog

   - Aylin. Nie dyskutuj. Siadasz z Maximem.
   - Ale ja nie chcę!
   - Dziecko, w życiu rzadko ma się to, co się chce. Siadasz z Maximem, albo wstawiam ci uwagę.
   - Ale on... - zacięłam się.
   - Tak?
      W głowie pojawiły mi się setki określeń, którymi miałam ochotę nazwać chłopaka. Ale on jest nieodpowiedzialny, niepoważny, żałosny, godny pożałowania, podobny do błazna zarówno z wyglądu, jak i charakteru oraz zachowania. A po 2 tygodniach w nowej szkole, przyszły mi na myśl też mniej kulturalne obelgi. Maxim to debil, dupek, idiota, ciota, głupek, bezmózg, upośledzony intelektualnie efekt uboczny ewolucji społeczeństwa w tym mieście. Ale nie powiedziałam nic.
       Gdy tak stałam, patrząc na Maxima z (jestem o tym całkowicie przekonana) widoczną niechęcią, przypomniały mi się słowa ojca.
   Aylin, pamiętaj, że to nie społeczeństwo jest dla ciebie, ale to ty jesteś tu dla niego. To ty mu służysz, nawet jeśli z pozoru jest inaczej. Musisz się nauczyć, że często wymagana jest od ciebie zgoda na rzeczy, które mogą ci się w ogóle nie podobać. Ale dobro ludu jest ważniejsze. Zawsze stawiaj je ponad sobą. Taka nasza rola, Ali.
       Zacisnęłam zęby i nie powiedziałam nic. Podniosłam torbę z książkami i wolno podeszłam do ławki Maxima. Jego uśmiech nadal był lekceważący i kpiący. Rzuciłam torbę na podłogę, starając się nie okazywać niechęci tak jawnie.
   - Chodź, księżniczko. Jakoś się dogadamy - powiedział na tyle głośno, że usłyszała go cała klasa. Niedbałym gestem odsunął dla mnie krzesło. Usiadłam, posyłając w jego stronę fałszywy uśmiech, którego uczyły mnie dwie osoby specjalizujące się w relacjach z innymi.
   - Ależ oczywiście.
   - Padłaś pod moim urokiem? - Wystrzelił balona z gumy. Powstrzymałam chęć spoliczkowania go.
   - Nie, Maximie. Ojciec zawsze powtarzał mi, że czasem trzeba zlitować się nad przypadkami beznadziejnymi - odpowiedziałam patrząc na niego znacząco. Odwróciłam się do tablicy. Dziewczyny z ławki obok parsknęły śmiechem.
   - Pieprzona księżniczka. - Jego cichy komentarz przeznaczony był tylko dla moich uszu.
       Uśmiechnęłam się lekko, ośmielona tym małym sukcesem. Dopiero w tej chwili zrozumiałam, czemu tata w ogóle zorganizował to wszystko.
       I jak zawsze, musiałam przyznać rację jego zamierzeniom.

8 komentarzy:

  1. Siema :-)
    No to zaczynam czytać :-D
    Księżniczka w liceum, hę?
    To może być ciekawe
    A Maxi jest... kim? Jakimś przybocznym?
    No cóż, lecę dalej, by się dowiedzieć :-*
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra, podoba mi się :D
    I niech będzie, ale zacznę komentować dopiero jak skończę to wszystko co napisałaś :D
    http://scg-po-prostu-ja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że historia Aylin zaciekawiła Cię ;)
      A do Ciebie na pewno zajrzę;)
      Only [Nemezis]

      Usuń
  3. Podoba mi się ta historia. Postać Aylin jest niebywale ciekawa, a wydaje mi się, że i jej relacja z Maximem nie będzie wcale nudna.
    Idę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamierzam trochę namieszać w ich relacjach, więc nudno raczej nie będzie ;)

      Usuń
  4. Witam! Księżniczka i, jak go nazwałaś? upośledzony intelektualnie efekt uboczny ewolucji społeczeństwa w tym mieście? Tak? :D określenie jest cudne, po jego przeczytaniu od razu polubiłam twoją historię. Jak to się mówi kto się czubi ten się lubi. Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów..


    OdpowiedzUsuń

Czytasz? ===> komentuj ;)
Dla Ciebie to chwila, a dla mnie ogromna motywacja ;)